Oszuści znów zaatakowali. Informują o tym trzebniccy policjanci. Ofiarą oszustów padł, m.in. 40-latek. Do mieszkańca gminy Trzebnica zadzwonił rzekomy pracownik banku.
- Poinformował go, że nieznana osoba na jego dowód osobisty próbowała zaciągnąć kredyt - opisuje st. asp. Daria Szydłowska, oficer prasowa KPP Trzebnica. - Oszust poprosił, aby swoje oszczędności 40-latek przelał na rachunek techniczny. W ten sposób miał uchronić swoje oszczędności. Rozmówca sprawiał wrażenie osoby profesjonalnej, chcącej uchronić swojego klienta przed utratą środków. Niczego nieświadomy mieszkaniec powiatu trzebnickiego krok po kroku wykonywał polecenia. W efekcie stracił 3 tysiące złotych - dopowiada.
Jak przypominają policjanci, rachunek techniczny nie istnieje, a w kontaktach telefonicznych z nieznajomymi należy się kierować zasadą ograniczonego zaufania.
Więcej, bo 10 tysięcy złotych, straciła 82-letnia mieszkanka gminy Oborniki Śląskie. Uwierzyła mężczyźnie, który podał się za jej syna.
- Powiedział, że spowodował wypadek drogowy, w którym potrącił kobietę w zaawansowanej ciąży. Poinformował, że będą potrzebne pieniądze na kaucję, aby nie trafił do więzienia. W pewnym momencie w rozmowę włączyła się również kobieta, która przedstawiła się za funkcjonariusza policji. Bardzo ponaglała seniorkę, ponieważ - jak twierdziła - w tej sytuacji liczy się czas - relacjonuje st. asp. Daria Szydłowska.
Mieszkanka powiatu trzebnickiego zapakowała oszczędności, biżuterię oraz wartościowe monety. Wyszła przed dom i przekazała kopertę nieznajomemu mężczyźnie. Kontakt się urwał.
- Dopiero na drugi dzień zmartwiona całą sytuacja zadzwoniła do syna. Wtedy dowiedziała się, że nie spowodował on żadnego wypadku. Wartość strat, jakie poniosła kobieta, to 10 tysięcy złotych - podsumowuje policjantka.
180 tysięcy złotych - tyle straciła mieszkanka powiatu wschowskiego.
- Odebrała ona telefon od „funkcjonariuszki” informującej o zdarzeniu drogowym, w którym uczestniczyła jej córka i jej przyjaciel - opisuje nadkom. Maja Piwowarska, oficer prasowa KPP Wschowa. - Aby uniknęli zatrzymania potrzebne będzie 400 tysięcy złotych na wpłacenie kaucji. Oszustom udało się skutecznie zmanipulować kobietę, która spakowała do pudełka 150 tysięcy złotych w gotówce i biżuterię wartą ponad 32 tysiące złotych - dodaje.
Po chwili kobieta usłyszała dzwonek do drzwi. Mężczyzna podał się za policjanta i odebrał przygotowaną przesyłkę.
- Dzwoniąca funkcjonariuszka prosiła, aby kobieta nikomu o tym nie mówiła. Mieszkanka powiatu wschowskiego postanowiła jednak po ponad godzinie zadzwonić do swojej córki. Ta poinformowała ją, że cały dzień spędziła do domu i nie spowodowała żadnego wypadku - podsumowuje nadkom. Maja Piwowarska.
Trzeba być ostrożnym także wtedy, gdy w popularnych mediach społecznościowych z prośbą o kod BLIK pisze ktoś z rodziny lub znajomy. Jeżeli pilnie go oczekuje, bo np. ma zamówienie do opłaty, to powinno dać do myślenia. Warto zadzwonić do osoby, które poprosiła o kod. To uchroni od utraty pieniędzy.
Oszuści przejmują konta w mediach społecznościowych, a po otrzymaniu kodu BLIK, wypłacają je w bankomatach. Ślad po przestępcach szybko się urywa.