Sesję rawickiej rady miejskiej, która odbyła się 7 lipca 2022r., rozpoczął wzruszający moment pożegnania Arlety Przydrożnej, dyrektor Centrum Usług Wspólnych w Rawiczu i wieloletniej skarbnik gminy Rawicz.
Dyrektor po 42 latach pracy, w tym 31 w urzędzie odchodzi na emeryturę. Jak powiedział burmistrz Rawicza rzadko zdarza się, by w urzędzie żegnano kogoś dwa razy, ale tym razem tak było.
Arlecie Przydrożnej podziękowano już w 2019 roku, gdy przestała być skarbnikiem, a objęła funkcję dyrektora Centrum Usług Wspólnych w Rawiczu, a na stanowisku skarbnika zastąpiła ją najpierw Bogumiła Domaniecka, a potem Krystyna Sikorska.
"Historia kołem się toczy"
- Kiedy 1 maja 1972 roku przyjechałam do Rawicza z mamą i siostrą, to stanęłam na dworcu w jakiejś nieznanej dla mnie miejscowości i nie wiedziałam, gdzie dalej pójść. Dopiero później dowiedziałam się, że te trzy drogi prowadzą do Masłowa, do centrum i do szpitala. Gdy rozpoczęłam naukę w szkole, gdzie obecnie mieści się Centrum Usług Wspólnych musiałam walczyć o to, żeby dobrze przyjęto mnie w tej miejscowości. Musiałam zdać wszystkie egzaminy, żeby pokazać, co umiem. Teraz swoją karierę zawodową skończę w tym samym budynku i to pokazuje, że "historia kołem się toczy" i się zamyka, ale wyłącznie dla tego etapu życia - zaznaczała Arleta Przydrożna, która najpierw była samodzielnym referentem przy skarbniku i - jak mówiła - kiedy proponowano jej różne inne prace, zawsze poprzednia pani skarbnik przekonywała ją, że powinna zostać w urzędzie i tak została ponad 30 lat.
Pracowała z czterema burmistrzami. Jak ich wspomina?
Arleta Przydrożna przypomniała obecnym na sesji, że podczas całej swojej pracy zawodowej współpracowała z czterema burmistrzami i na temat każdego powiedziała kilka miłych słów.
- Burmistrz Bronisław Lachowicz, to był bardzo ciepły człowiek, którego bardzo dużo rzeczy interesowało. Burmistrz Jerzy Zelek - to był burmistrz, którego wszyscy kochali. Potrafił załatwić wszystko. Tadeusza Pawłowskiego wspominam ciepło i mile. Nakreślił kierunki rozwoju gminy, konsekwentnie je realizował, wiedział, czego chce, bardzo wymagał od pracowników, ale też bronił ich zawsze i miał do nich ogromny szacunek. A burmistrz Grzegorz Kubik... na pierwszej swojej sesji, kiedy rozpoczął pracę, wziął krzesło, ustawił je obok siebie i poprosił mnie, bym od tej chwili z nim siedziała - wspominała była skarbnik.
Zaznaczała, że wszystkie lata spędzone w urzędzie to był czas bardzo ciężkiej pracy, ale obecnie może o gminie Rawicz mówić z ogromną dumną.
"Nie należy bać się długu"
Arleta Przyrożna po raz ostatni też wyjaśniła radnym, że dług gminy to jest bardzo ważna rzecz i nie należy go traktować tylko jako coś złego.
- Nadal uważam, że kontrolowany dług i kontrolowane wydatki to jest bardzo dobra inwestycja, bo nam mieszkańcom gminy przyniesie korzyści w pewnej perspektywie. Nie należy się bać długu - apelowała do radnych. Przyznała, że odbyła wiele dyskusji i rozmów, które nie zawsze były przyjemne, ale pozwoliły wypracować wspólne stanowisko ważne dla rozwoju gminy.
Obiecała, że wynagrodzi rodzinie czas, który poświęcała na obowiązki zawodowe
Była skarbnik i dyrektor CUW nie ukrywała, że 31 lat pracy w urzędzie to był czas wielu wyrzeczeń, także w stosunku do rodziny. Podziękowała jednak bliskim za to, że dzięki ich wyrozumiałości mogła swoje obowiązki wykonywać z pełnym poświęceniem.
- Przepraszam mojego męża, że zabrałam tyle czasu, ale teraz nadrobię wszystko - obiecała publiczne.
Będzie śledzić losy gminy i działania burmistrza
Arleta Przydrożna zastrzegła jednak, że jej przejście na emeryturę wcale nie oznacza tego, że przestanie się interesować gminą i jej finansami.
- Teraz będę patrzeć na działania rady i pana z innego fotela - powiedziała do burmistrza Kubika. - Kiedy w latach 80. chodziliśmy na wiece "Solidarności" chcieliśmy trzech rzeczy: prawdy, możliwosci wypowiedzenia się i godnego życia. Godne życie zapewni mi teraz ZUS, ale nikt nie zabierze mi prawa do wypowiadania się na temat tej gminy i będę z niego korzystała - poinformowała.
Za długą współpracę dziękowali jej nie tylko włodarze, ale także radni - życzli spokoju, wypoczynku i żartobliwie sugerowali, że teraz wreszcie może być rozrzutna.
- Zawsze niezwykle ceniłem sobie tę współpracę, choć nie była łatwa, bo często się spieraliśmy o finanse publiczne. Bez względu na to, z kim pani pracowała, zawsze jednak oceniałem panią jako niewykłą profesjonalistkę. Na pierwszym miejscu zawsze był dla pani interes gminy i za to należy się podziękowanie i szacunek – podkreślał Jacek Gwizdek, jeden z radnych.