W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Bojanowie od piątku, 25 marca można oglądać niezwykłą wystawę "Chwila wspomnień". W czytelni oraz w holu znalazło się mnóstwo pamiątek związanych z kołem teatralnym im. Heleny Modrzejewskiej, które przez 40 lat prowadził w miejscowej szkole podstawowej Sergiusz Chwiłkowski. Na ekspozycji znalazło się wiele fotografii z przedstawień, wieczorków, spektakli, biletów, plakatów, pamiątek oraz jedna z kilkudziesięciu kronik koła. Oglądania jest sporo, a to tylko część tego, co w swoich zasobach posiada emerytowany nauczyciel. Same kroniki to 42 opasłe tomy.
- Dziękujemy, że pan Sergiusz wybrał właśnie bibliotekę, żeby to wszystko, co skrzętnie gromadził przez 40 lat, pokazać, by można było powspominać - zaznaczała Aldona Łuczak, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bojanowie, witając gości na wernisażu wystawy, która prawie zbiegła się z Międzynarodowym Dniem Teatru, który przypada na 29 marca.
- Po 44 latach pracy zawodowej, w 2018 roku przeszedłem na emeryturę. Co robi emeryt, jak upływa mu życie? (...) Zajmuje się między innymi wspomnieniami, a moje spowodowały, że postanowiłem w porozumieniu z pracownikami biblioteki zorganizować wystawę poświęconą kołu, które prowadziłem przez cały okres swojej pracy zawodowej - w podstawóce, w gimnazjum i po zmianach znów w szkole podstawowej - przypomniał Sergiusz Chwiłkowski. Jak zaznaczał, ekspozycja składa się z dwóch części - niewielkiej poświęconej jego osobie i pasjom oraz działalności koła teatralnego. Podziękował także wszystkim osobom, z którymi współpracował podczas prowadzenia koła.
400 stron na maszynie i fioletową czcionką, czyli Sergiusza Chwiłkowskiego praca z powołania
Sergiusz Chwiłkowski jest osobą nietuzinkową. Jak sam przyznaje - jest nauczycielem z powołania i zawsze chciał pracować w tym zawodzie. Swoją pracę magisterską poświęconą edukacji napisał na 400 stronach i do tego fioletową czcionką - na maszynie do pisania i za pomocą fioletowej kalki.
Myślał, że za kurtyną stoją wielkie szafy
Teatrem pasjonował się od dzieciństwa. Nigdy jednak nie chciał być aktorem, bo interesowało go to, co jest za kurtyną i jak to wszystko jest zorganizowane.
- Zawsze sobie wyobrażałem, że za kulisami są jakieś wielkie szafy, stroje, a gdy pierwszy raz mogłem tam zajrzeć, to stwierdziłem, że jednak nic ciekawego tam nie ma. Nadal jednak ta cała organizacja bardzo mnie fascynowała - opowiada Sergiusz Chwiłkowski.
Pierwszą rolą Sergiusza Chwiłkowskiego był... wiatr
Choć jako mały chłopiec nie chodził to przedszkola, to... uciekał mamie do niego, by oglądąć przedstawienia wystawiane przez dzieci. Gdy teatr pojawił się w telewizji - śledził wszystko, co emitowano.Gdy był uczniem szkoły podstawowej pierwszy raz sam wystąpił w spektaklu, choć właściwie nie wziął udziału w premierze. Mimo udziału w próbach, na scenie się nie pokazał, bo zachorował.
- Główną rolę zagrałem w piątej klasie szkoły podstawowej. Nauczycielka dała mi rolę... wiatru, w przedstawieniu o dziewczynce, co porwała wiatr. Chciałem to wiele lat później odtworzyć ze swoimi uczniami, ale nie udało mi się znaleźć materiałów - wspomina Sergiusz Chwiłkowski. Udało się za to wystawić wiele innych spektakli, które bojanowianie pamiętają do dziś.
Sam Chwiłkowski pierwszy raz do "prawdziwego" teatru we Wrocławiu pojechał w 1968 roku i od tego czasu teatr go pochłonął. Jak relacjonuje. był kilkukrotnie we wszystkich ważniejszych teatrach w Polsce, ale zaznacza, że - jego zdaniem - spektakle są o wiele lepsze w tzw. placówkach prowincjonalnych niż na słynnych scenach.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.