Przypomnijmy. W nocy z piątku na sobotę do kolizji z sygnalizatorem doszło na skrzyżowaniu ul. Sarnowskiej i Poznańskiej. Przejeżdżała tamtędy młoda kobieta. Zatrzymała się, by zweryfikować, co się stało.
Przyznała, że studiuje ratownictwo medyczne i musiała sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje jej pomocy - relacjonuje asp. sztab. Beata Jarczewska, oficer prasowy KPP Rawicz.
Policjanci udali się na miejsce. Kierowcy nie zastali. Istniało podejrzenie, że mógł się on oddalić w szoku. Funkcjonariusze przeczesywali pobliskie zarośla. Nikogo jednak nie odnaleźli.
W międzyczasie dyżurny rawickiej jednostki otrzymał zgłoszenie, że dokonano kradzieży auta - tego samego, które stoi rozbite. Policjanci złożyli w całość zebrane informacje.
Okazało się, że to zgłaszający o kradzieży auta, sam kilka minut wcześniej je rozbił. Mężczyzna doskonale zdawał sobie sprawę, co mu grozi za kierowanie samochodem, pomimo sądowego zakazu, jaki ma oraz stanu nietrzeźwości, w jakim się znajdował. Uciekł z miejsca zdarzenia i wpadł na pomysł, że zgłosi kradzież auta. Uważał, że w ten sposób uda mu się odwrócić uwagę funkcjonariuszy i podejrzenie padnie na domniemanego sprawcę kradzieży - opisuje policjantka.
Plan mężczyzny nie powiódł się. Policjanci zebrali materiał dowodowy, który przedstawili 21-latkowi.
Mężczyzna, nie mając wyjścia, przyznał się do wszystkiego. Usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, w chwili zdarzenia miał niemal 2 promile alkoholu we krwi. Odpowie również za niestosowanie się do wyroku sądu, już go obowiązywał zakaz kierowania pojazdami. Nie uniknie również konsekwencji za stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym. 21-latek w Rawicza mimo młodego wieku w przeszłości wielokrotnie miał już konflikt z prawem, tym razem grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności - podsumowuje oficer prasowy.