- Wyrok Sądu Apelacyjnego jest dla nas wiążący. Prawdopodobnie sąd uznał, że cokół był integralną częścią rzeźby niedźwiedzia, co jako gmina kwestionowaliśmy. Uważaliśmy też i nadal uważamy, że nie mógł pozostać stary cokół wykonany z fragmentów płyt granitowych ze względu na bezpieczeństwo dzieci i możliwość wejścia przez nie po płytach na fontannę - zaznacza Centrum Informacyjne Burmistrz
„Nie darowałabym sobie, gdybyśmy nie zareagowali”
Dorota Łukowiak, córka rzeźbiarza przyznaje, że oczywiście jest bardzo ciekawa tego, co zostanie napisane w uzasadnieniu Sądu Apelacyjnego i jakie przesłanki miały wpływ na taką, a nie inną decyzję, ale przyznaje, że i tak odczuwa satysfakcję z powodu zakończenia procesu, który trwał dokładnie 38 miesięcy.
- Mamy satysfakcję z wyroku, mamy też nadzieję, że będzie on lekcją i przykładem na to, by już nikt nigdy nie niszczył dzieł sztuki. Oczywiście cieszymy się, że dostaniemy odszkodowanie, zwrot kosztów, które były znaczne, a co najważniejsze, że nie przeszliśmy po prostu wobec tej sprawy obojętnie. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Nie darowałabym sobie, gdybyśmy na to nie zareagowali - stwierdza Dorota Łukowiak.
Nie da się tego odwrócić
Sąd - jak ustaliliśmy - nie nakazał przywrócenia rzeźby do pierwotnego stanu. Gdyby tak się stało, to według wiedzy Doroty Łukowiak - szacowany koszt wykonania identycznej rzeźby wraz z materiałem to byłby koszt około 500 tys. zł.
- Nie czarujmy się - odtworzenie postumentu i pomnika niedźwiedzia, to jest rzecz niemożliwa. To i tak nie byłoby już dzieło mojego ojca, ale tylko kopia lub plagiat. Oryginał został już nieodwracalnie zniszczony - podkreśla córka artysty.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.