Olgierd Stachowiak wcześniej zajmował się transportem węgla. Posiadał własną firmę transportową. Kilka lat temu został zatrudniony w rawickim schronisku dla zwierząt. Jak zaznaczają osoby z nim współpracujące, w swoje obowiązki wkładał całe swoje serce.
„Kto go poznał ten wie, z jak dużym oddaniem poświęcał się pracy oraz sprawom schroniska. Był wspaniałym, życzliwym, serdecznym i przede wszystkim niesamowicie pomocnym człowiekiem. Nigdy o Tobie nie zapomnimy. Twoi schroniskowi przyjaciele zawszę będą tęsknić!” - napisano tuż po jego śmierci na profilu organizacji na Facebooku.
- Był bardzo dobrym, ciepłym, niesamowicie pomocnym, uczuciowym i uczciwym człowiekiem. Uwielbiał opowiadać żarty i śmieszne historie - mówi o swoim współpracowniku Iwona Michalska.
Jednym z ulubionych zajęć pana Olgierda było wędkowanie. Miał też własną wędzarnię, w której przyrządzał pyszne szynki i wędliny. Schronisko traktował jak swój drugi dom.
- Na własną rękę starał się wszystko ulepszać, kupował i sadził krzewy oraz kwiaty, był prawdziwym gospodarzem bez którego schronisko nie funkcjonowałoby tak dobrze - zaznacza Michalska. Pana Olgierda śmiało można było nazwać „złotą rączką”, ponieważ potrafił naprawić praktycznie wszystko. Miał świetne podejście do zwierząt, wszystkie go bardzo „słuchały” i były do niego bardzo przywiązane.
Pan Olgierd miał dwoje dzieci i czworo wnuków. - Był cudownym tatą i dziadkiem. Od dziecka kochał zwierzęta, najbardziej te, które dotknęła jakaś krzywda - mówi córka zmarłego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.