Do poniedziałku, 9 listopada, w rawickim szpitalu zajętych było już 77 ze 100 łóżek, przeznaczonych dla pacjentów z Covid-19. Do rawickiej lecznicy trafili chorzy z różnych stron Wielkopolski, większość w ciężkim stanie.
Większość dotychczasowego personelu została w pracy, choć są osoby, które pracują na okresie wypowiedzenia lub przebywają na zwolnieniach lekarskich. Ci, którzy od 2 listopada wykonują obowiązki w nowych warunkach, zaznaczają, że, sytuacja jest bardzo ciężka, a głównym powodem jest przede wszystkim zbyt mała ilość kadry.
- Trzy osoby mają pod opieką około 20 pacjentów, co trzy godzinny powinniśmy robić przerwę, bo tyle wytrzymują kombinezony, a w tym czasie nie jesteśmy w stanie wykonać tego, co trzeba - opisują pracownice jednego z oddziałów.
Zadań jest wiele - od podawania dużej liczby leków, które dla większości personelu są nowe, przez całkowitą pielęgnację pacjentów, karmienie, po czasami zwykłe słowa otuchy. - Ci ludzie, którzy tu leżą, nie mają kontaktu z bliskimi. Niektórzy potrzebują po prostu dobrego słowa, żeby ktoś przy nich przysiadł, potrzymał za rękę. To zrozumiałe. Z jednej strony - jest nam smutno, że nie mamy na to za dużo czasu, a z drugiej bywa, że wyzywają nas od najgorszych, uciekają z łóżek, krzyczą. Trzeba mieć mocną psychikę – podkreśla jedna z pielęgniarek.
- Chcielibyśmy pomóc więcej, jesteśmy przecież ludźmi i mamy serca, ale nie jesteśmy w stanie fizycznie dać rady. Sami też się boimy, nie wiemy, czy nie zarazimy naszych rodzin, a do tego, że ludzie traktują nas jak trędowatych już chyba się przyzwyczailiśmy - zaznaczają rozżaleni pracownicy.
- Radzimy sobie w nowej rzeczywistości. Wszyscy się uczymy i korzystamy z doświadczeń innych. Cały personel spisał się na medal - informuje Ewa Kaźmieruk, wiceprezes zarządu szpitala.