Rawiczanka w marcu minionego roku udała się na umówioną wizytę do dentysty. Gdy weszła do gabinetu, wydarzenia przybrały nieoczekiwany obrót. Kobieta spodziewała się, że stomatolog zaczynie wypytywać o bolący ząb, ten jednak - jak relacjonowała policji - miał przyglądać się tatuażowi na jej ręce, a potem polecić, by na biurku położyła… nogę.
Nie leczył
Kiedy policjanci weszli do gabinetu, jak zrelacjonowali - wyczuli woń alkoholi. Poddali dentystę kontroli. Badanie wykazało ponad 2,5 promila. W trakcie prowadzonych czynności ustalono, że w tym dniu 64-letni dentysta miał zapisanych jeszcze innych pacjentów, ale w przypadku żadnego z nich nie wykonał czynności medycznych. Nie popełnił więc przestępstwa, jakim mogło być narażenie zdrowia lub życia. Zarzucono mu wykroczenie - czyli podjęcie czynności zawodowych w stanie nietrzeźwości.
Przed pracą... pił
Lekarz złożył wyjaśnienia dotyczące zajścia. Jak mówił, przyjechał autem do gabinetu około godziny 12.00. Zapewniał, że był wtedy trzeźwy. Po rozpoczęciu pracy zajął się dezynfekcją gabinetu, którą - jak opisywał - robił płynem z dużą zawartością alkoholu, co - jego zdaniem - mogło mieć wpływ na całą sytuację. Przyznał się także, że zrobił sobie jednego lub dwa mocne drinki.Około 13.30 przyszedł pierwszy pacjent, któremu powiedział, że proteza nie jest gotowa, podobnie postąpił z kolejną osobą, a jeszcze następna sama się nie zjawiła na umówionej wizycie. O 16.00 przyszła rawiczanka, która wezwała policję. Stomatolog zaprzeczył jednak, że kazał jej położyć nogę na biurku. Przeprosił jednak za zaistniałą sytuację i apelował o łagodny wymiar kary.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.