W czerwcowe popołudnie, w minionym roku, 42-letni Marek M. spotkał się z kolegami w jednym z lokali w Szamotułach. Spożywali alkohol. Było około godziny 17.00. Wypił trzy drinki z wódką, gdy zadzwonił do niego kolega z informacją, że popsuł mu się samochód pod Ząbkowicami. Zapytał, czy 42-latek po niego przyjedzie. Ten zgodził się. Dwie godziny później uznał, że jest już trzeźwy i wyjechał w drogę citroenem c5. Poruszał się drogą ekspresową s5. Dotarł w okolice Rawicza.
Rozbił auto o barierki
Informację o tym, że prawdopodobnie „ekspresówką” jedzie nietrzeźwy kierowca policjanci otrzymali od innego uczestnika ruchu. Gdy udali się we wskazane miejsce, zauważyli opisywany pojazd między dwoma pasami - środkowym i awaryjnym. Poruszał się ze znaczną prędkością i w pewnym momencie uderzył barierki na wysokości Miejsca Obsługi Pasażera. Gdy radiowóz dotarł na miejsce, policjanci zastali rozbity pojazd, a kierowca znajdował się już na zewnątrz auta. Z daleka wyczuwalna była od niego woń alkoholu. Dodatkowo mężczyzna wypowiadał się bełkotliwie. Twierdził, że nie potrzebuje jednak żadnej pomocy medycznej. Nie chciał udać się z funkcjonariuszami, więc założono mu kajdanki.
Prawie 3 promile
Zatrzymanemu wykonano badanie na zawartość alkoholu i wykazało ono blisko 2,8 promila alkoholu we krwi. Jak później tłumaczył, czuł się dobrze, ale dopiero, gdy chciał zjechać na parking, stracił panowanie nad pojazdem. Przyznał, się jednak do prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu i chciał dobrowolnie poddać się karze.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.