Społeczna świadomość i podejście do zwierząt rośnie. Do lamusa odchodzi pogląd, że miejsce psa jest w budzie na podwórku. Teraz są to pełnoprawni członkowie naszych rodzin. Dbamy o nie najlepiej jak umiemy. Niestety nie zawsze ta opieka odbywa się bezproblemowo.
Jak relacjonują wolontariusze stowarzyszenia „Szansa”, 27 grudnia 2024 r., otrzymali zgłoszenie o leżącym przy drodze golejewskiej, prawdopodobnie potrąconym, psie w typie rasy husky.
- Pani Kinga, która go zauważyła, od razu do nas zadzwoniła, a psa okryła kurtką, bo był bardzo wyziębiony - cały się trząsł - opowiadają.
Jak wyjaśniają, natychmiast skoordynowali akcję dzielenia pilnej pomocy dla znalezionego psa - powiadomili policję oraz weterynarza, z którym gmina Pakosław ma zawartą umowę na takie wypadki.
- Szybka i sprawna współpraca zadziałała tu wzorowo - podsumowują.
Dodają, że pies był bardzo wyziębiony, otumaniony, schorowany, prawdopodobnie starszy. Zwierzę na miejscu zostało zbadane, dostało zastrzyk, a następnie zabrane przez weterynarza.
- Prawdopodobnie już wczoraj błąkał się po Golejewie. A dzisiaj tą drogą, przy której leżał pies, przejechało wiele aut. Nikt się nie zatrzymał. Szacun dla pani Kingi i jej męża - podsumowują.
Jak się dowiedzieliśmy, pies został wydany właścicielowi bezpośrednio przez weterynarza.
Wracali z wycieczki
Pani Kinga, która znalazła psa, relacjonuje, że razem z mężem i dziećmi wracali z wycieczki. W pewnym momencie mąż zauważył pieska leżącego przy rowie i głośno się zastanawiał, co tam robi. Kobieta od razu kazała cofnąć samochód. Potwierdziło się to, co zauważył jej mąż - na poboczu leżał pies, podnosił głowę, nasłuchiwał. Jak podkreśla pani Kinga, bardzo się trząsł.
- Stanęliśmy. Mąż wyszedł powoli, ale piesek nawet nie próbował wstać, więc ja również wyszłam. Patrzyliśmy czy gdzieś krwawi, jednak oprócz zaczerwienionego oczka nie było nic widać. Od razu pomyślałam, że mógł po prostu zostać uderzony w nogi. Trząsł się, więc szukaliśmy z mężem co mamy w aucie, żeby go okryć. Padło na ciepłą kurtkę - opisuje.
Udzielili pomocy
Jak przyznaje pani Kinga, w pierwszej chwili próbowała się dodzwonić do rawickiego schroniska dla zwierząt, jednak telefon milczał. Szukając pomocy trafiła na stowrzyszenie „Szansa”.
- Tu na szczęście pani odebrała. Przekazałam co się stało. Kontakt był wspaniały. Pani powiedziała, że dowie się zaraz, jaki weterynarz obsługuje dany rejon, a my mieliśmy podać dokładną lokalizację. Po chwili miałam namiary na weterynarza. Ten zadeklarował, że będzie w przeciągu pół godziny, mam tylko powiadomić policję - opowiada.
Zgodnie z wytycznymi lekarza zawiadomili policję. Patrol na miejscu zjawił się po 10-15 minutach.
W oczekiwaniu na pomoc
- Od początku wiedzieliśmy, że nie ruszymy się stamtąd, póki piesek nie otrzyma pomocy. Przez ten czas trochę się uspokoił, położył, odpoczywał, nie był już tak czujny. Dopiero jak zjawili się policjanci, znów zaczął wąchać - wskazuje pani Kinga.
Dodaje, że policjanci czekali z nimi na lekarza, który zgodnie z obietnicą, dojechał w ciągu pół godziny.
- Piesek został obejrzany, dostał zastrzyk. W międzyczasie pytałam weterynarza co podejrzewa. Usłyszałam, że mógł zostać uderzony w głowę, bo nie widać, żeby bolały go nogi. Piesek po kilkunastu minutach został zabrany do lecznicy, a my pojechaliśmy do domu - relacjonuje kobieta.
Wzorowa współpraca
Pani Kinga przyznaje, że znaleźli go w dobrym czasie. Mimo sprawnej akcji, pies był zabierany jak było już ciemno, więc jeszcze chwila i ciężko byłoby go zauważyć
- Bałam się, że zostaniemy sami, a baliśmy się ruszać pieska. Wiem, że na pewno nie zostawilibyśmy go samego na pastwę losu - podkreśla.
Zaznacza, że cała akcja okazała się sporym sukcesem.
- No współpraca była tu naprawdę cudowna i cieszę się że piesek został zabrany. Wiem, że dostał w przychodni leki, także miałam spokojne serce i głowę - podsumowuje.
Nie bądź obojętny
Zaistniała sytuacja pokazuje, że udzielenie pomocy potrzebującemu zwierzęciu wymaga jedynie odrobiny chęci i czasu. Pani Kinga apeluje, żeby nie być obojętnym na tragedię zwierząt.
- Mam nadzieję, że ta historia pokaże jak bardzo te bezbronne istoty są od nas uzależnione i, że człowiek to przede wszystkim opiekun, nie ten zły - przekonuje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.