Znakomita większość członków gromady zuchowej z Izbic i Rawicza w takim obozie brała udział pierwszy raz. Zgodnie jednak przyznają, że się podobało i za rok chętnie ponownie wybiorą się na zuchową przygodę poza domem. Mimo że pogoda była kapryśna i niewiele czasu można było spędzić pluskając się w jeziorze, zuchy na nudę nie narzekały.
- Zuchy uczą się i zdobywają tropy, odpowiednik harcerskich sprawności, poprzez zabawę - wyjaśnia Marika Hoffmann, drużynowa 12 Gromady Zuchowej "Wesołe Iskierki" w Izbicach, która zorganizowała obóz w Osiecznej. - Uczestnicy obozu, zuchy z "Wesołych Iskierek" i rawickiej gromady "Ohana", zostali podzieleni na 6-osobowe grupy, przed którymi każdego dnia stały konkretne zadania.
Tematem zuchowej kolonii była etnografia, Marika Hoffmann wraz z pozostałymi opiekunkami, zabrały dzieci w podróż do przeszłości. Celem było Kamykowo Wielkie, wieś sprzed stu lat, której mieszkańcy nadal posługują się kwirlejką, tarą, czy cepem. Pubudkę zuchom zapewniało... pianie koguta. Komendantka obozu, Iwona Śmiłowska-Wieczorek, pełniła funkcję sołtysa, przed domem którego stała skrzynia skarbów, kryjąca przedmioty związane z dawnym życiem na wsi.
ZOBACZ TEŻ: Hufca nie ma, ale harcerstwo w Rawiczu działa
Uczestnicy obozu w Osiecznej każdego dnia nie tylko zdobywali wiedzę, ale też świetnie się bawili. Były dożynki, kompletowanie strojów ludowych, wycinanie, robienie makram, olimpiada pełna zabawnych konkurencji, a także wizyta w Muzeum Młynarstwa i Rolnictwa w Osiecznej oraz inscenizacje wiejskich legend. Na zakończenie zuchowe szóstki, których nazwy również nawiązywały do dawnego rzemiosła (Tkaczki, Młynarki, Kowale i Hafciarki), wzięły udział w grze fabularnej. Ich zadaniem było odnalezienie magicznego jabłka.
- Było fajnie. Mieliśmy ognisko z kiełbaskami, robiliśmy makramy i przedstawienie kukiełkowe - podsumowały Tkaczki, czyli Alicja, Jagna, Ula, Iza i Zuzia. - Ja byłam nawet lekarzem, rozdawałam plasterki i bandaże - dodała z powagą Zuzia, dla której wyjazd do Osiecznej nie był pierwszym zuchowym obożem, w jakim uczestniczyła.
Dzieci gościły także przedstawicieli policji i straży pożarnej. Co ważne, telefony komórkowe na tych kilka dni poszły w odstawkę. Zuchy dostawały je po południu na kilkanaście minut, żeby zadzwonić do rodziców, nikt jednak na brak smartfonów nie narzekał.
CZYTAJ TAKŻE: Rajd konny śladami rodziny Czartoryskich
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.