Do końca maja do sądu ma zostać skierowany akt oskarżenia przeciwko żołnierzowi, który - zdaniem Wojskowej Prokuratury Garnizonowej we Wrocławiu - jest sprawcą lutowego wypadku, w którym zginęła 41-letnia rawiczanka. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
41-letnia mieszkanka Rawicza zginęła, a jej 20-letnia córka została poważnie ranna w wypadku, do którego doszło 2 lutego, na drodze między Rawiczem a Żmigrodem. Kobiety podróżowały oplem corsą w kierunku Wrocławia. Z przeciwnej strony jechał mercedes (autolaweta) oraz samochód dostawczy, a za nimi - według świadków - wojskowy volkswagen transporter.
Zdaniem śledczych, kierowca volkswagena - podoficer w stopniu starszego kaprala z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca (województwo śląskie) przyczynił się do zderzenia opla corsy i autolawety. Żołnierz jechał do jednostki wojskowej w Lesznie. Tam - po wypadku - został zatrzymany. Akt oskarżenia przeciwko żołnierzowi - jak informuje prokurator wojskowy - ma trafić do sądu najpóźniej do końca maja.
- Decyzja o skierowaniu sprawy do sądu jest potwierdzeniem tego, że, według naszej oceny, jest sprawcą wypadku. W tej chwili jesteśmy na końcowym etapie postępowania - zaznacza ppłk Kazimierz Haładaj, zastępca Wojskowego Prokuratora Garnizonowego we Wrocławiu. - Żołnierz przebywał prawie trzy miesiące w areszcie. Kilka dni temu został zwolniony i będzie odpowiadał "z wolnej stopy" - podkreśla ppłk Kazimierz Haładaj.
Jak przekazał "Życiu" prokurator, żołnierz nie przyznaje się do spowodowania wypadku i do ucieczki z miejsca zdarzenia. - To jest wypadek specyficzny, bo zazwyczaj dochodzi do zderzenia dwóch pojazdów. Tu zderzył się pojazd pokrzywdzonej z innym uczestnikiem ruchu drogowego, ale przyczyną tego stanu rzeczy było zachowanie na drodze żołnierza.
- On twierdzi, że wyprzedzał w sposób bezpieczny i, że nic się nie działo, a efekt zderzenia jest od niego niezależny - zaznacza zastępca Wojskowego Prokuratora Garnizonowego we Wrocławiu.
O zdarzeniu pisaliśmy w artykułach: