Historia 3-letniego Alana Jakubowskiego ze Szkaradowa poruszyła wielu ludzi. Na operację chłopca trzeba było zgromadzić astronomiczną kwotę - około miliona złotych. Mieszkańcy ziemi rawickiej nie zawiedli. Pieniądze udało się zebrać i chłopiec mógł polecieć do Pittsburgha na zabieg.
Dramatyczna diagnoza
Przypomnijmy. W 2017 roku, państwo Jakubowscy dowiedzieli się, że ich synek urodzi się z wrodzoną wadą serca - Anomalią Ebsteina. To ciężka wada zastawki trójdzielnej. Jest bardzo rzadka. Lekarze poinformowali rodziców, że mają się przygotować na najgorsze… Byli zrozpaczeni - zaledwie rok wcześniej stracili pierwsze dziecko.Alanek urodził się 27 lutego 2018 roku, otrzymał 10 punktów w skali Apgar, mimo wady serca. Chłopiec pierwsze 3 tygodnie życia spędził na oddziale kardiologii dziecięcej, przeżył tam epizod częstoskurczu nadkomorowego. W przypadku Alana, prawą część serca tworzył gigantyczny przedsionek i mikroskopijna prawa komora - była to skrajna postać choroby. Okazało się, że konieczna będzie operacja. Jednak w Polsce - jak wspominają rodzice - nikt nie chciał podjąć się takiego zabiegu.
Rodzice znaleźli szpital w Stanach Zjednoczonych, który specjalizuje się w leczeniu tej wady serca. Trafili do profesora Jose da Silva z placówki w Pittsburghu, który jest autorem nowatorskiej metody rekonstrukcyjnej - zastawka rośnie wraz z wiekiem, przez co nie ma potrzeby jej późniejszej wymiany i powtarzania operacji. Okazało się jednak, że zabieg jest potwornie drogi.
Akcja - reakcja
Na początku tego roku rozpoczęły się zbiórki i akcje charytatywne, by zgromadzić około miliona złotych na operację serca Alana. W akcję zaangażowało się wiele osób. Do działania zostało poruszone całe lokalne środowisko.
Było wiele osób, które nam pomogły i nie chcemy nikogo pominąć w podziękowaniach. Jesteśmy wszystkim bardzo wdzięczni za pomoc w ratowaniu życia naszego syna - mówi Bożena Jakubowska. Potrzebną kwotę udało się uzbierać.
Operacja
Alan wraz z rodzicami do USA udał się 20 sierpnia specjalnym samolotem, w asyście lekarzy i pielęgniarek, żeby nic się nie stało jego choremu sercu. W związku z miejscowymi obostrzeniami związanymi z epidemią COVID-19, musieli odbyć 14 -dniową kwarantannę. Zaraz po jej zakończeniu, udali się na pierwszą wizytę do szpitala.Operację rekonstrukcji zastawki zaplanowano na 9 września.
Oddając synka na blok operacyjny w głowie mieliśmy z mężem tylko jedną myśl - wróć do nas ze zdrowym serduszkiem - opowiada mama Alanka - Bożena Jakubowska.
Dodaje, że operacja plus cewnikowanie trwało ponad 8 godzin. Zabieg przeszedł pomyślnie. Po wszystkim – jak mówi mama chłopca – Alan był bardzo nerwowy i rozdrażniony.
Te wszystkie wenflony, kabelki, zastrzyki. Dostawał leki wyciszające. Bez tego byłoby naprawdę ciężko, nawet wyrwał 1 wenflon, taką miał siłę - relacjonuje pani Bożena.
Podkreślają fachowość i empatię - z jaką spotkali się w amerykańskim szpitalu.
Konieczna rehabilitacja
Państwo Jakubowscy z synem do Polski wrócili pod koniec września. Chłopczyk dobrze się czuje, nadal jednak przyjmuje leki, a niebawem będzie rehabilitowany - we Wrocławiu, gdzie jest pod opieką specjalistów.
Będziemy ćwiczyć mostek, bo odstaje troszkę po operacji, ale lekarze mówią że wszystko potrzebuje czasu, żeby wrócić do normy - opowiada mam Alana
Nie da się opisać tego, co przeżyliśmy. Strach, łzy…. zrozumie to tylko osoba która przeżyła to, co my – podkreśla Bożena Jakubowska.
Trudno jej opisać, jak są szczęśliwi, że Alan ma zdrowe serce.
Reszta pomału się ułoży, a my - jako rodzice - już na pewno się o to postaramy - zaznacza Jakubowska.
Dzień operacji na zawsze zostanie w naszych sercach, 9 września 2021 nasz synek dostał nowe życie - Bożena Jakubowska, mama chłopca.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.