Tydzień temu, podczas uroczystości Wszystkich Świętych i łączących się z nim Zaduszek, wspominaliśmy tych, którzy odeszli. Chyba każdy kiedyś na zawsze pożegnał kogoś z rodziny, ale często wracamy pamięcią do tych, którzy dzielili się swoją wrażliwością i talentem, a odeszli stanowczo zbyt wcześnie. Do nich bez wątpienia należał Stanisław Soyka.
Dwa koncerty w Art Galerii Performance Cafe
W listopadzie 2007 r. w Art Galerii Performance Cafe przy Domu Kultury w Rawiczu (becnie Restauracja Brewicz) odbyły się dwa koncerty Stanisława Sojki. Wypełniona po brzegi sala (jednorazowo ponad 200 osób) żywiołowo reagowała na przeboje „Tango memento vitae”, „Absolutnie nic” czy „Są na tym świecie rzeczy”. Nie obyło się bez bisu. Zabrzmiał „Strumień, pierwsza medytacja" z „Tryptyku Rzymskiego" Jana Pawła II. Wokalnie Stanisława Sojkę wspomagał syn Kuba, który grał też na perkusji.Po koncertach udało się porozmawiać ze Stanisławem Soyką, ale praktycznie tylko przez minut, gdyż ustawiła się do niego długa kolejka po autografy na płytach i zdjęciach. Wcześniej, tego samego dnia, w sarnowskim kościele Stanisław Soyka wykonał „Tryptyk Rzymski” do słów Jana Pawła II.
Druga wizyta Stanisława Soyki w Rawiczu
Drugi raz Stanisław Soyka gościł w Rawiczu we wrześniu 2015 r. w ramach festynu zorganizowanego przez parafię pw. św. Andrzeja Boboli. Koncert Stanisława Soyki był jego zwieńczeniem, odbył się w kościele. Artysta zachwycił licznie zgromadzoną publiczność swoimi piosenkami oraz anegdotami na temat jego twórczości i życia codziennego. Jego koncert nagrodzono owacją na stojąco.
Stanisław Soyka - muzyk, wokalista, kompozytor
Stanisław Joachim Sojka, występujący także jako Soyka i Stanisław Soyka (ur. 26 kwietnia 1959 r. w Żorach, zm. 21 sierpnia 2025 r. w Sopocie). Był wokalistą jazzowym i piosenkarzem, skrzypkiem, pianistą, gitarzystą, kompozytorem i aranżerem, pisał także teksty do swoich piosenek. Śpiewać zaczął kiedy miał 7 lat wraz z ojcem w chórze kościelnym. Kiedy miał 14 lat, został kościelnym organistą. Uczył się w klasie skrzypiec w Podstawowej Szkole Muzycznej I stopnia w Gliwicach. Naukę kontynuował w Liceum Muzycznym w Katowicach, potem studiował na Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, na kierunku aranżacji i kompozycji. W czasie studiów śpiewał z big-bandem Puls, z którym dokonał pierwszych nagrań dla archiwum Rozgłośni PR w Katowicach.Stanisław Soyka oficjalnie debiutował w listopadzie 1978 r. recitalem muzyki bluesowej i gospel w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Śpiewał tam utwory Raya Charlesa, Carole King i Beatlesów. Uchodzi za jednego z najwybitniejszych artystów polskiej sceny muzycznej ostatnich dekad. Znakomity muzyk, wokalista i kompozytor odszedł nagle, zupełnie niespodziewanie, tuż przed swoim występem na festiwalu w Sopocie. Łączył w swojej muzyce jazz, pop, soul, poezję śpiewaną i muzykę klasyczną. Muzyczne i literackie fascynacje Soyki znalazły odbicie w jego nagraniach. Charakterystyczny głos i emocjonalny sposób interpretacji sprawiły, że porywał słuchaczy, swoimi kompozycjami wiodąc ich m.in. w wiersze Szekspira, Miłosza czy Leśmiana. W 2003 r. artysta skomponował i nagrał muzykę do słów „Tryptyku Rzymskiego” papieża Jana Pawła II. 4 listopada tego roku, podczas uroczystego koncertu z okazji imienin Ojca Świętego w Watykanie, wraz z zespołem wykonał fragmenty utworu w obecności papieża.
Stanisław Sojka przez blisko 50 lat na scenie wypracował swój niepowtarzalny styl. Był jedyny i rozpoznawalny przez dwa pokolenia słuchaczy. Miał fanów w każdym wieku. Był laureatem niezliczonej liczby nagród, m.in. festiwali w Opolu (1991 r.) i w Sopocie (1992 r.). Wydał ponad 30 płyt, wielokrotnie występował też gościnnie.
Musimy pokochać się nawzajem
Rawickie koncerty Stanisława Sojki na pewno pozostaną w pamięci jego fanów. W Sarnowie artysta wykonał „Tryptyk Rzymski” do słów Jana Pawła II, w Art Galerii Performance Cafe przedstawił większość swoich autorskich przebojów. Przypominamy wywiad, który udało się nam przeprowadzić przy okazji wizyt artysty w Rawiczu.- Pana wokalne korzenie i zainteresowania sięgają jazzu... W 1979 r. zdobył pan I nagrodę na Lubelskich Spotkaniach Wokalistów Jazzowych i chyba wtedy Polska tak naprawdę usłyszała, kto to jest Stanisław Sojka.
- To było jakby otwarcie drzwi do szerszego zaistnienia w mediach.
- Ówczesny pana repertuar był bardzo zróżnicowany... Od Beatlesów przez blues i gospel po Raya Charlesa...
- Tak.Chociaż zawsze najbardziej zawsze „kręciło mnie” czarne śpiewanie... Te soulowe brzmienia...
- A z nich?
- Wielu... Ale moim marzeniem jest zaśpiewanie w duecie z Arethą Franklin.
- A z polskich wykonawców? Kogo pan ceni i lubi?
- Wokalnie i muzycznie zawsze imponował mi Czesław Niemen. Teraz cenię Jorgosa Skoliasa, Pogodno, siostry Przybysz czyli „Sistars”... Właśnie z nimi przygotowuję projekt muzyczny, w zamierzeniu także płytę. Cenię wszystkich, którzy mają swój własny styl, którzy wypracowali indywidualny przekaz artystyczny. Jednym słowem, cenię indywidualności estradowe.
- Co jest dla pana pierwszą inspiracją do napisania piosenki? Tekst czy muzyka?
- Najczęściej tekst. Śpiewam kompozycje do tekstów Poświatowskiej, Szymborskiej, Barańczaka, Grechuty, Asnyka, Iwaszkiewicza, Słomczyńskiego, Tuwima i Staffa. Ale także np. Szekspira. Szukam w nich jakby mojego, indywidualnego przesłania. Pewnych archetypów emocjonalno - etycznych.
- Stawia pan pytania o dolę człowieka, o jego miejsce tu i teraz. W pana piosenkach jest to najczęściej człowiek samotny...
- Ale szukający. Nie jest on bezradny.
- Zawiesza pan w powietrzu odpowiedź na najważniejsze pytania o sens życia...
- Na to każdy musi sam sobie odpowiedzieć. Odpowiedź musi znaleźć w swoim sercu.
- Gdyby miał pan sformułować swój najbardziej osobisty przekaz, swoje motto życiowe, co by to było?
- Tak najpoważniej to chyba - musimy pokochać się nawzajem. Sądzę, że jest to jedyna droga do położenia tamy terroryzmowi, do tego, by nie powtórzyła się tragedia Word Trade Center. Trzeba starać się zrozumieć drugiego człowieka, być wyrozumiałym dla jego inności.
- A tak mniej poważnie?
- Modlić się, pracować, starszych szanować i cieszyć się! I nie czynić nikomu krzywdy... Zwierzętom także.
- Podpisał pan oświadczenie: „Z uwagi na ogrom cierpienia towarzyszącemu hodowli i zabijaniu zwierząt dla futra odmawiam bycia częścią tego procederu i rezygnuję z kupowania i noszenia naturalnych futer. Zgadzam się na wpisanie mojego nazwiska na polską listę Sławnych Współczujących"
- Tak. I zachęcam do tego innych.
- Jest pan laureatem wielu nagród. Które osobiście pan ceni najbardziej?
- Może nawet nie nagrody jak występ przed Janem Pawłem II z „Tryptykiem Rzymskim". Papież nie dość, że zaakceptował moje muzyczne dokonania, włączył się momentami czynnie deklamacją w wykonanie. Za jedno z największych wyróżnień poczytuję także sobie, że goszcząca w Polsce królowa angielska Elżbieta II zapragnęła osobiście poznać wykonawcę szekspirowskiej poezji. Bardzo także sobie cenię nagrodę im. Krzysztofa Komedy z 1989 roku.
- A teraz zupełnie z innej beczki... Jest pan smakoszem?
- Nie ukrywam. Najbardziej smakuje mi tradycyjna kuchnia śląska. Kluski, krupniok, biała kiełbasa i żur.
- Daje pan około 100 koncertów rocznie. Jak pan znajduje na wszystko czas?
- Koncerty są prawdziwą weryfikacją tego, co robię. Daję na nich z siebie wszystko, nie ma dla mnie lub bardziej ważnych występów. A dla publiczności, dopóki chce przychodzić na moje koncerty, czas się musi znaleźć.
Ze Stanisławem Sojką rozmawiał Włodzimierz Jędrzejczak
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.