reklama

Czy Netflix zagrozi kinu? Polacy oszaleli na punkcie filmów z platform streamingowych

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaMózg człowieka reaguje na oglądanie serialu tak samo, jak na bezpośredni kontakt z człowiekiem. Platformy streamingowe zaspokajają więc nasze potrzeby społeczne. A jeśli ktoś kocha kino i chce być z nim na bieżąco, nie może poprzestać na jednej subskrypcji. Czasem nawet wykupuje kolejną tylko dla jednego filmu – mówi dra Małgorzata Bulaszewska, kulturoznawczyni i filmoznawczyni z Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
reklama

Ile filmowych platform streamingowych Pani subskrybuje?

Wiele. Sześć na pewno.

Nie spodziewałam się aż tylu.

Naprawdę kocham kino. Mam dostęp do wszystkich najbardziej istotnych na rynku platform – Disney+, Netflix, Canal+ On-line, HBO Max, Amazon Prime Video, Apple TV+.  Ale nie jestem na bieżąco ze wszystkimi nowinkami, bo dbam o czas na życie osobiste i zawodowe.

SkyShowtime jeszcze Pani nie ma?

Nie miałam okazji przeanalizować tej oferty. Nie wykluczam jednak, że mnie skusi.

Netflix miesięcznie przyciąga w Polsce kilkanaście milionów użytkowników. Pozostałe platformy po kilka milionów. Wydawać by się mogło, że rynek jest już nasycony. Tymczasem okazuje się, że SkyShowtime sprzedaje się całkiem dobrze. Oszaleliśmy na punkcie filmów?

reklama

Albo na punkcie dostępności. Każda z tych platform ma w ofercie filmy, których nie ma konkurencja. Nie chodzi tylko o oryginalne produkcje, ale i seriale. Dodatkowo taki Disney daje dostęp do swoich dawnych, uwielbianych hitów, które się nie starzeją. Platformy przyciągają również nazwiskami. Pod ich szyldem seriale tworzy np. Tim Burton czy David Fincher. Jeżeli ktoś kocha kino i chce być z nim na bieżąco, nie może poprzestać na jednej subskrypcji. Czasem nawet wykupuje ją tylko dla jednego tytułu – gorącego medialnie kartofelka. Takiego, jak choćby teraz głośny serial "The Last of Us" na HBO Max. Złamałam dla niego swoją zasadę oglądania serialu dopiero wtedy, kiedy dostępne będą wszystkie odcinki. Oglądam każdy po kolei, gdy tylko się ukaże. Co więcej, oglądam wielokrotnie – najpierw sama, potem z synem, a na końcu z siostrą i siostrzenicą.

reklama

Czyli do przyjemności i zawodowego zainteresowania dochodzą jeszcze pobudki towarzyskie.

Tak. Plus możliwość wymiany wielopokoleniowych spostrzeżeń na gorąco. A także – nakreślenie młodszemu pokoleniu szerszego kontekstu społeczno-kulturowego.

Oglądają więc wszyscy. Nawet ci, którzy nigdy nie byli specjalnymi fanami kina, od dawna nie mają telewizji i telewizora.

Spory w tym udział pandemii COVID-19. Streaming stał się oddechem od codziennych, powtarzalnych zajęć w ciągłym zamknięciu. Każde prawdziwe oglądanie filmu jest bowiem wejściem w wydarzenia i emocje dziejące się w obrazie. Czyli de facto wyjściem z domowej kanapy. Zaraz po pierwszej fali pandemii amerykańska naukowczyni Shira Gabriel przeprowadziła badanie dotyczące tego, jak wpływa na nas izolacja i jakie mamy sposoby radzenia sobie z nią. Wyniki były co najmniej zaskakujące. Okazało się, że po pierwsze, izolacja społeczna działa na nasze mózgi tak samo źle jak brak wody i jedzenia, a po drugie, mózgi reagują na oglądanie serialu czy czytanie książki tak samo, jak na osobisty kontakt międzyludzki lub przynależność do grupy. Zatem jeśli realizujemy tego rodzaju aktywności, nie czujemy się bardziej samotni czy nieszczęśliwi.

reklama

I jest jakiś wspólny mianownik dla tych aktywności?

Gabriel nazwała je nietradycyjnymi strategiami społecznymi, bo są równie skuteczne w zaspokajaniu potrzeb społecznych, jak bezpośredni kontakt z człowiekiem. W wyniki tych badań idealnie wpisał się Netflix, który jako pierwszy uruchomił możliwość wspólnego oglądania filmów na odległość – nawet na różnych kontynentach. Chodzi o prawdziwe wspólne oglądanie. Osoba zapraszająca dzierży władzę w postaci pilota, wybiera tytuł i decyduje, kiedy zrobić przerwę albo przewinąć film u wszystkich zaproszonych użytkowników. W usłudze jest też dostępne okno chatu, by móc na bieżąco komentować film. Tak, jak podczas wspólnego oglądania na jednej kanapie czy w jednym kinie. Bo mało kto z nas lubi oglądać filmy w samotności, wyłącznie z własnymi emocjami. Kojarzymy to jako czynność społeczną, co potwierdzają wyniki badań Gabriel.

reklama

Streaming kojarzy się nam też po prostu z wygodą. Możemy oglądać wtedy, kiedy chcemy, zatrzymać, cofnąć odtwarzanie albo np. ustawić napisy w dowolnym języku.

Oczywiście, wygoda przyciąga. Mamy login, hasło i urządzenie – możemy oglądać gdziekolwiek chcemy. Przyciągają również same tytuły filmów czy nazwiska twórców. Coraz częściej filmy są szybciej dostępne na platformie niż w kinie. Zresztą większość tegorocznych oscarowych nominacji znalazła się w streamingu.

Nadchodzi zmierzch kina?

Nie sądzę. Będzie po prostu inaczej funkcjonowało. Już przeszło wyraźną postpandemiczną transformację. Sale kinowe zmalały, stały się bardziej studyjne. Trochę jak dyskusyjne kluby filmowe. Kino przeżywa obecnie pewien kryzys, który jest skutkiem z jednej strony, jeszcze pandemii, a z drugiej, nowej, trudnej sytuacji gospodarczej i konieczności podniesienia cen biletów. Te ostatnie dla części społeczeństwa na pewno stały się za wysokie.

Wyjścia do kina stają się tak ekskluzywne, jak kiedyś do teatru.

W związku z tym pewnie będziemy rzadziej do niego chodzić, ale będą to wyjścia bardziej jakościowe i towarzyskie. Jak wspomniane dyskusyjne kluby filmowe. W sumie życzyłabym tego sobie i innym widzom.

Platformy streamingowe pozwalają nam na coś, co w kinach odbywa się rzadko – maratony filmowe. Natychmiastowy dostęp do wszystkich odcinków serialu naraz zrodził jednak negatywne zjawisko zwane binge-watching, czyli kompulsywnym oglądaniem. Wszystko co kompulsywne jest niezdrowe. Czy tak szeroki, prawie nieograniczony dostęp do seriali i filmów nie stał się naszą nową używką? Niezdrowym sposobem na odreagowanie?

Sieć czy streaming zostały zaprojektowane jako narzędzia ułatwiające oglądanie. Tak, jak np. zwykły nóż kuchenny stworzono w celu krojenia lub smarowania. Możemy użyć go do pokrojenia chleba, ale i do zranienia czy zabicia kogoś. Sposób korzystania z dostępnych narzędzi czy technologii zależy od nas samych. Można go wypaczyć albo używać rozumnie, zgodnie z przeznaczeniem. Dla mnie granicą jest normalny cykl życia. Owszem, od czasu do czasu zarywam noc na oglądanie serialu, ale to nie oznacza, że następnego dnia nie będę przygotowana na zajęcia ze studentami albo pominę uroczystość rodzinną. Tylko będę musiała odespać. Jeśli natomiast oglądanie zaczyna przeszkadzać w codziennym życiu rodzinnym i zawodowym, to możemy mówić o znamionach choroby.

Platformy coraz bardziej nas przyciągają, poszerzając ofertę. Jaka będzie ich przyszłość?

Kierunek chyba jest znany. Do streamingu będą dalej dochodzić kolejne grupy obrazów – filmy dokumentalne, sportowe, przyrodnicze, talk-showy. A może i kanały informacyjne? Personalizacja dostępu będzie postępować. Platformy postawią też mocniej na własne, oryginalne produkcje, które pewnie często będą ubiegać się o filmowe nagrody, choć wcale nie pojawią się w kinach. Nie przewiduję szybkiego nasycenia rynku.

Rozmawiała Paulina Jęczmionka-Majchrzak

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu gostynska.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama