Jej ciekawa historia, nie jest do końca wyjaśniona. Na przełomie lat 70/80 XX wieku od jednej z jednostek OSP działających na ziemi rawickiej, kupił ją Piotr Mądry.
- Około roku stała przed remizą, na wolnym powietrzu - wspomina. - Jednostka OSP otrzymała wtedy nowego Żuka pożarniczego, a miejsce w garażu było tylko na jeden samochód. Po remoncie, na który składało się przede wszystkim uzupełnienie elementów drewnianych i malowanie, przez około 25 lat sikawka stała w gospodarstwie mojej babci, Jadwigi Mądrej, w Sowach. Swoją drogą, do dzisiaj gromadzone są tam różne pamiątki rodzinne - dodaje Piotr Mądry. - Na dziedzińcu przy byłym Domu Wiejskim, pod specjalną wiatą, znajduje się od 2011 roku.
Sikawka nie ma tabliczki znamionowej, ale dzięki porównaniu z bardzo podobnymi znajdującymi się w Lipnicy Górnej i Żegocinie, wnioskować można, że jest produkcji austriackiej i pochodzi z początku XX wieku.
Historia ręcznej sikawki strażackiej
Najdawniejszymi sikawkami były dwucylindrowe pompy tłoczące, wynalezione i opisane przez Ktesibiosa z Aleksandrii w III wieku p.n.e., a potem Herona z Aleksandrii (I wiek n.e.). Używano ich w Rzymie w czasie wielkiego pożaru w 64 roku n.e. Zasada ich działania polega na tym, że gdy w jednym cylindrze tłok podnosi się do góry pociągając za sobą wodę, to w drugim ciśnie w dół, wypychając wodę w kierunku wylotu. Napęd był ręczny, a sikawkę bez przerwy zasilał sznur ludzi z wiadrami.
Po upadku starożytnego Imperium Rzymskiego tego rodzaju pompy poszły w zapomnienie. Dopiero w XVI wieku (około 1565 roku) opisał je Jacques Besson. Pierwsze egzemplarze zaczęto na nowo budować w Norymberdze. „Wynalazek” rozchodził się szybko po świecie. Pompa była prosta w budowie i łatwo zasysała wodę, co sprawiało, że koszty konserwacji, napraw i eksploatacji były niewielkie.
Początkowo zdarzało się, że w czasie pożaru ulegał spaleniu nie tylko budynek, ale i sama sikawka. Nie znano bowiem węży i trzeba ją było ustawiać blisko ognia. W połowie XVII wieku Holendrzy wymyślili węże skórzane, a nawet wąż ssawny zakończony drucianym „smokiem" przeznaczony do zanurzania na przykład w pobliskim stawie. Pompy najczęściej obsługiwane były przez dwóch lub czterech pompiarzy.
Na początku XIX wieku w wielu miastach pojawiły się motopompy parowe. Maszyna i kocioł parowy znajdowały się na jednym wozie konnym. Całość była bardzo ciężka, jazda do pożaru trwała długo, a palacz musiał utrzymywać ogień pod kotłem. Wydajność tych motopomp była bez porównania lepsza od ręcznych.
Pierwszą, przewoźną sikawkę parową skonstruował w Anglii szwedzki inżynier John Ericsson (1828 r.) Wykorzystał wynalazek maszyny parowej James'a Watta. Dwa lata później londyńska fabryka Braithwaite & Ericsson zaczęła produkcję sikawek parowych, powstałych z połączenia lekkiej lokomobili i pompy. Produkowano ją potem przez 20 lat. W roku 1880 w USA, zbudowano sikawkę parową samojezdną.
Wraz z rozwojem samochodu pojawiła się motopompa spalinowa. Pod koniec XIX wieku motopompy spalinowe doprowadzono już do perfekcji. Niebawem miały one już tylko jeden silnik - wspólny do jazdy i do napędu pompy. Ręczny napęd pomp przeszedł do historii, chociaż używano ich jeszcze w mniejszych jednostkach.
W Polsce tego typu sprzęt gaśniczy pojawił się w połowie XVI wieku. Początkowo były to proste, jednotłokowe pompy, zwane strzykawkami, wykonywane z drewna lub mosiądzu. Charakteryzowały się małą wydajnością (co wynikało z ich niewielkiej pojemności) i praktycznie mogły być używane tylko do gaszenia niewielkiego ognia. Pierwszy polski opis sikawki ogniowej, zawierający szczegółowy opis konstrukcji wykonanej z drewna wraz z rysunkiem, znajduje się w dziele Stanisława Solskiego z XVII wieku „Architekt Polski”.
Źródło: https://wynalazki.andrej.edu.pl
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.