Po dwóch ostatnich meczach, w których Awdaniec pewnie pokonał, najpierw Koronę Piaski, a później Sokół Chwałkowo, apetyt został rozbudzony.
Awdańcy pokazali, że nawet okrojoną kadrą można wygrywać mecze z teoretycznie lepszymi zespołami. Sytuacja z niepełnym składem, powtórzyła się trzeci raz z rzędu. Tym razem pakosławianie także zagrali bez zmienników, a w składzie również zobaczyliśmy trenera Plotę. Starcie to było raczej nudnym widowiskiem. Pakosławianie mieli swoje okazje, ale w składzie brakowało, będącego ostatnio „w gazie”, najlepszego snajpera, Wojciecha Cieplika. Napastnik z Pakosławia musiał pauzować za nadmiar żółtych kartek. Bramki zobaczyliśmy w ostatnich pięciu minutach meczu. Najpierw w 85. minucie na prowadzenie wyszli gospodarze. Awdaniec wyrównał jednak rzutem na taśmę. W 90. minucie sędzia podyktował rzut karny, po faulu na Konradzie Kalicińskim. Do piłki ustawionej „na wapnie” podszedł kapitan Bartosz Kaczmarek (na zdjęciu z prawej) i pewnym strzałem uratował punkt dla swojej drużyny. - Straciliśmy gola przez głupią sytuację i zrobiło się nerwowo. W końcówce meczu brakowało sił, znów graliśmy bez żadnej zmiany cały mecz. Dobrze, że wyszarpaliśmy chociaż jeden punkt - podsumował kierownik Awdańca Adam Wojtyczka.
(AK)