Na mecz ligowy Rawia pojechała po 3 punkty do Kaszczora. W zeszłym sezonie rawiczanie pewnie wygrali z Sokołem na jego terenie 0:4.
Ostatni mecz fatalnie ułożył się dla podopiecznych Zmudy. Już w 6. minucie stracili bramkę. - Nie byliśmy wystarczająco skoncentrowani przy stałym fragmencie i straciliśmy bramkę - mówił trener Rawii Sławomir Zmuda. Na szczęście Rawia dość szybko wyrównała. Już 10. minut później mieliśmy bardzo podobną sytuację, ale tym razem pod drugą bramką. Michał Rejek dośrodkował z rzutu rożnego, a Dorian Nawrot strzałem głową doprowadził do wyrównania. Tuż przed końcem pierwszej połowy rawiczanie wyszli na prowadzenie. Podanie Patryka Musiałowskiego na bramkę zamienił Patryk Szulc. Po zmianie stron gospodarze rzucili się do odrabiania strat, a przed Rawią otworzyła się możliwość kontratakowania. Długo żadna ze stron nie mogła znaleźć recepty na trafienie do siatki, aż w końcu niemoc przełamali przyjezdni. W 70. Minucie ładną, koronkową akcję zakończył Patryk Musiałowski, podwyższając prowadzenie. W międzyczasie Rawia strzeliła dwie bramki, ale obu nie uznał arbiter tego spotkania. W końcówce Rawia zdobyła czwartą bramkę i odniosła pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie.
Co powiedział trener Sławomir Żmuda, przeczytasz w aktualnym wydaniu \"Życia Rawicza\".
\r\n(AK)