Polsko-słoweńskie starcie w ramach kwalifikacji do Eurobasketu
Polki świetnie weszły w mecz. Po 150 sekundach prowadziły 7:2. Niestety, niemoc w ataku spowodowała, że to rywalki chwyciły wiatr w żagle. Nie trafiały, m.in. z rzutów osobistych czy spod kosza. Po ośmiu minutach było już 11:18. Wtedy na parkiet weszła Klaudia Gertchen. Do końca pierwszej kwarty tylko rawiczanka zanotowała "trójkę". Rywalki tempa nie zwolniły. Słowenki wygrały różnicą dwunastu punktów (14:26).W drugiej kwarcie role się odwróciły. Polki lepiej zaczęły sobie radzić w ataku. Najpierw dogoniły Słowenki, później im odskoczyły nawet na 10 punktów. W ostatnich minutach przyjezdne odrobiły część strat. Po dwóch kwartach było 41:37. Spora w tym zasługa rawiczanki. Zanotowała siedem punktów, dwa bloki i asystę.
Faule Klaudii Gertchen w meczu ze Słowenkami
W trzeciej odsłonie spotkania Klaudia Gertchen złapała trzeci faul. Trener Polek posadził ją na ławce. Nastąpił kolejny zryw Słowenek, które wyszły na sześciopunktowe prowadzenie. Ostatecznie jednak po 30. minutach było 54:54.W ostatniej kwarcie wynik długo oscylował wokół remisu. Niestety, w ostatnich trzech minutach Polki rzuciły jedynie dwa punkty, a straciły aż jedenaście. Mecz zakończył się rezultatem 71:78. Klaudia Gertchen rzuciła 10 punktów (w tym 3x3). Zanotowała dwie zbiórki, asystę oraz pięć fauli. Jedno z przewinień - zdaniem sędziów - było techniczne.
- Trudno mi powiedzieć, co się stało. Taką samą sytuację miałam w Eurolidze. Chciałam zebrać piłkę, a nie widziałam, że za mną stała zawodniczka i się "odmachnęłam", walcząc o piłkę - przyznała po spotkaniu Klaudia Gertchen.
Klaudia Gertchen: "ta porażka boli"
Czego zabrakło do zwycięstwa?
- Pokazałyśmy może i dobry "defence", ale zabrakło punktów spod kosza i osobistych. Ta porażka boli. Ten mecz był do wygrania. Widzimy wynik na tablicy. Zostawiłyśmy serce na parkiecie i to wszyscy widzieli. Dziś się nie udało. Przed nami jeszcze trzy spotkania i walka w nich od o zwycięstwo - dodała rawiczanka, chwaląc jednocześnie publiczność, która zasiadła na trybunach w Gnieźnie. Po meczu Polki rozdały bowiem sporo autografów.
Biało-Czerwone legitymują się bilansem 1:2.