Rawia Rawicz "wyszarpała" punkt
Do Cielczy na mecz udała się Rawia Walbet Rawicz. Podopiecznych Marka Nowickiego podejmował miejscowy LZS. Spotkały się zespoły, zajmujące ostatnie dwie lokaty w Red Box V lidze, gr. 3.
Jak informuje portal
jarocinska.pl długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Najbardziej emocjonujący w całym spotkaniu okazał się ostatni kwadrans oraz doliczony czas gry. Po rzucie rożnym dla gospodarzy, piłka trafiła do Jakuba Nowaka. Lewonożny zawodnik niebiesko-białych przymierzył dokładnie przy słupku i Michał Wolny nie sięgnął piłki. "Czelsi" objęło prowadzenie i bardzo chciało utrzymać je do końca.
Trener Marek Nowicki przesunął do ataku aż czterech zawodników. W 89. minucie goście niemalże doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu z lewej strony i zgraniu głową piłka znalazła się pod nogami Mikołaja Marszałka, ale ten z pięciu metrów przeniósł ją nad poprzeczką. Gdy wydawało się, że zespołowi z Cielczy uda się zdobyć po raz pierwszy w V lidze komplet punktów, Rawia wywalczyła w ostatniej, piątej minucie doliczonego czasu gry rzut wolny z boku pola karnego. W "szesnastkę" gospodarzy pobiegł bramkarz gości Michał Wolny. W ogromnym zamieszaniu, jakie powstało przed bramką niebiesko-białych, Sebastianowi Orłowskiemu udało się umieścić piłkę w siatce. Sędzia nie wznowił już gry. Odgwizdał koniec spotkania.
- Remis sprawiedliwy, ale patrząc na okoliczności, to jeszcze nie wierzę w to, że nie wygraliśmy. Musimy się cieszyć z pierwszego punktu. To taki pierwszy kroczek. Ale szkoda, że nie wygraliśmy i nie przeskoczyliśmy Ravii w tabeli. Fizycznie dziś cierpieliśmy na boisku, bo rywale, choć to młody zespół, to jednak bardzo dobrze wybiegany. Mieliśmy tylko szanse po stałych fragmentach, ale świetnie spisywał się bramkarz Ravii. Każdy kolejny mecz będzie dla nas trudny. Musimy podchodzić do każdego z zaangażowaniem i walczyć o każdy punkt, bo widać, że nawet z tak młodym zespołem Ravii było o ten punkt ciężko - próbował powściągnąć emocje trener LZS-u Łukasz Kaczałka.
Znacznie chłodniej do oceny spotkania podszedł trener Rawii Marek Nowicki, mimo iż to jego zespół w ostatniej chwili uratował remis.
- Mecz, w którym oba zespoły zademonstrowały słabą jakość piłkarską. Mecze, które oglądaliśmy wcześniej, wskazywały na to, że Cielcza jakieś sytuacje może sobie stworzyć głównie po stałych fragmentach, natomiast my liczyliśmy na to, że strzelimy coś z kontrataku. Dlatego ustawiłem zespół kompaktowo, ale z dwoma wahadłowymi, żeby po odbiorze szybko atakować wolne przestrzenie. Niestety, zabrakło nam dzisiaj siedmiu zawodników z podstawowego składu, a co za tym idzie także tej piłkarskiej jakości, aby ten plan zrealizować. Miejscowi kibice byliby zadowoleni, gdyby mecz skończył się ich zwycięstwem, ale tak naprawdę wiele do oglądania w tym spotkaniu nie było - podsumował trener Marek Nowicki.
Po pięciu kolejkach Rawia zajmuje przedostatnią, czternastą lokatę. Zgromadziła dwa punkty. Jeden mniej ma na swoim koncie LZS Cielcza - ostatnia w tabeli.
Awdaniec Pakosław bez punktów
Czwartą porażkę w sezonie zanotował Awdaniec Pakosław. Zespół zagrał u siebie z GKS-em Jaraczewo. Ekipa z powiatu jarocińskiego strzeliła cztery bramki. W końcówce gospodarze zanotowali bramkę honorową. Jej strzelcem był Wojciech Zimny. Mecz zakończył się rezultatem 1:4. Awdaniec zajmuje trzynastą lokatę w Red Box klasie okręgowej, gr. 4.
Dziewięć bramek padło w Kaszczorze. Miejscowy Sokół podejmował Ruch Bojanowo. Lepiej w spotkanie weszli gospodarze. Prowadzili już 2:0. Później dubletem popisał się Mikołaj Cheba. W 47. minucie było 2:2. Ponownie na prowadzenie wyszli gospodarze. Nie podłamało to przyjezdnych. Strzelili trzy kolejne gole. Ich autorami byli Waldemar Grygowski, Michał Poprawa i Damian Grzybowski. Już w doliczonym czasie gry zawodnicy Sokoła strzelili gola kontaktowego na 4:5. Wynik do końcowego gwizdka sędziego nie uległ już zmianie. Ruch wywiózł trzy punkty. Zajmuje siódmą lokatę z dziewięcioma punktami.