Jak relacjonuje nam mama pierwszoklasisty, który przyszedł na jedne z pierwszych w życiu zajęć z basenu: włożył on swoje rzeczy do szafki z numerkiem podanym na kluczyku. Po zajęciach okazało się, że szafka, w której trzymał swoje ubrania zajęta jest przez inną osobę, a jego rzeczy porozrzucano po szatni.
To, że dziecko miało odpowiedni numerek oraz, że w momencie wyjścia na zajęcia szafka była zamknięta potwierdziła opiekunka, która towarzyszy pierwszoroczniakom podczas zajęć.
O zaistniałą sytuację, zapytaliśmy dyrektora OSiRu Zbigniewa Matysiaka, który potwierdził, że o incydencie został poinformowany telefonicznie przez jednego z rodziców.
Biorąc pod uwagę działanie Elektronicznego Systemu Obsługi Klienta jest wykluczone, aby dokonać otwarcia szafki innym transponderem, aniżeli tym z przypisanym do niego numerem - stwierdził dyrektor.
W jaki sposób mogło dojść do opisanej sytuacji można tylko teoretyzować. Nie podejmuję się oceny, kto ponosi winę za zdarzenie. Biorąc pod uwagę, iż system działa prawidłowo, mógł to być tylko i wyłącznie błąd ludzki - uważa Zbigniew Matysiak.
Dyrektor zapewnił również, że cały system został ponownie sprawdzony i działa prawidłowo.