Brak lekarzy, zła organizacja, czy może zbyt duża liczba pacjentów? Jaki jest powód kilkugodzinnego oczekiwania chorych w szpitalnej izbie przyjęć?
Pacjenci oczekujący w izbie przyjęć rawickiego szpitala często interweniują, że aby uzyskać pomoc doraźną muszą czasami czekać... godzinami.
Jak ustalililiśmy, taka sytuacja to wynik tego, że na izbie nie dyżuruje wyznaczony lekarz i do chorych wzywani są medycy pracujący na oddziałach (codziennie inny ma dyżur). Najpierw jednak personel pracujący w izbie przyjęć ocenia stan każdej osoby, która się w niej pojawi, z wykorzystaniem zasad segregacji pacjentów (triage).
A lekarze zazwyczaj przychodzą dopiero po wykonaniu swoich obowiązków przy pacjentach szpitalnych, chyba, że przyjęty w izbie pacjent jest w stanie zagrożenia życia. Czy taka sytuacja to norma, czy są jakieś powody takiej organizacji?
- Na pewno nie chodzi o to, że znów ktoś odszedł z pracy - wyjaśnia Tomasz Paczkowski, prezes Szpitala Powiatowego w Rawiczu.
Przyznaje jednak, że placówka, jak prawie każdy szpital powiatowy, w dalszym ciągu boryka się z kłopotami kadrowymi, co wpływa też bezpośrednio na działalność izby przyjęć.
- Od wielu miesięcy zamieszczamy ogłoszenia, że poszukujemy lekarzy, ale w tej chwili nie ma chyba szpitala, który nie publikowałby podobnych ogłoszeń - przekonuje.
Wyjaśnia też, że do pacjentów trafiających na izbę przyjęć, najczęściej wzywani są właśnie interniści, których w tej chwili w stałej obsadzie jest czterech.
- Mają bardzo dużo pracy, choć na poszczególne dyżury doszli nowi lekarze, którzy przyglądają się też pracy oddziału i nie wiadomo, na jak długo z nami zostaną - mówi Paczkowski.
Prezes tłumaczy, że szpital nie ma obowiązku zatrudniać lekarza, który przypisany byłby tylko do izby przyjęć.
- Nie mamy takiej umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, która wymagałaby tego od nas. Jednak gdyby taka osoba była, na pewno ułatwiłoby to pracę pozostałym medykom - zaznacza.
Sami lekarze przyznają, że pełnienie dyżurów właściwie na „okrągło” nie jest łatwe, że są przemęczeni i cały czas liczą na poprawę sytuacji.
- Niestety braki kadrowe powodują, że nie możemy sobie pozwolić na zatrudnienie lekarza tylko i wyłącznie do pracy w izbie przyjęć. Dlatego pacjentów zjawiających się do przyjęcia badają, diagnozują i przyjmują wytypowani lekarze z oddziałów. Póki co, nie da się tego inaczej rozwiązać - stwierdza prezes Paczkowski.