Wczoraj, 24 marca 2023 r., spod Bazyliki Świętogórskiej wyruszyli wierni szlakami do Błażejewa i Osiecznej. Ten krótszy dystans, "zaledwie" 23-kilometrowy zwykle kończą około 2.00 w nocy, te dłuższe to wędrówka nawet do 6.00 czy 8.00 rano dnia następnego.
W tym samym czasie w Pogorzeli, Niebieską Drogą św. Michała Archanioła wyruszyła spora grupa osób, by po przejściu ponad 41 km wrócić do parafii. Tym razem do edekowiczów dołączyli rowerzyści, piętnaścioro śmiałków ruszyło na nową, najdłuższą trasę św. Rafała i Krzysztofa - na dystansie 93 kilometrów. Jedni doszli do końca, inni do granic swoich możliwości.
Każdy z nich zaniósł intencje, każdy pokonał własną niemoc, by w ciszy i ciemnościach odnaleźć nadzieję. Nie znamy jeszcze pełnych danych, ale przed wczorajszą mszą na Świętej Górze zapisało się internetowo 320 osób i około 100 na miejscu.
"Idę bo szukam nadziei"
- Tegorocznym hasłem przewodnim EDK jest "Idę bo szukam nadziei. Droga tylko dla romantyków", bo tej nadziei nam wszystkim bardzo potrzeba - wyjaśnia ks. Paweł Ogrodnik COr, wieloletni koordynator gostyńskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej - Przy obecnych różnych kryzysach, i tych zewnętrznych i tych wewnętrzych potrzeba tej nadziei rzeczywiście sporo. Jako chrześcijanie mamy tę nadzieje w sobie odnajdywać, budować. Droga Krzyżowa ma nam w tym pomagać, bo jej sensem jest szukanie nadziei. Nie śmierci, ale właśnie... nadziei zmartwychwstania.
Podkreśla, że tej nadziei mamy szukać w wierze.
- W człowieku jest potrzeba bezpieczeństwa, poszukania czegoś, co mnie umocni - dodaje duchowny. - I po to organizujemy drogę krzyżową.
Tylko dla romantyków?
Romantyzm często kojarzy się z wrażliwością, ale i słabością. Skojarzenia z Ekstremalną Drogą Krzyżową są jednak zupełnie odmienne.
- Chodzi o to, by w swoim życiu doświadczyć tego, że jesteśmy kochani - tłumaczy świętogórski duchowny - Że nawet, jeżeli w codzienności nie doświadczamy tego ze strony drugiego człowieka, to możemy doświadczyć tego ze strony Boga, który po to oddaje swoje życie na krzyżu.
Miłośc kosztuje, ale i miłość wygrywa.
Były chwile zwątpienia...
- Kolejna EDK za mną - mówi nad ranem młoda kobieta z Gostynia, która wyruszyła do Błażejewa z przyjaciółką. - Intencje zaniesione, trud ofiarowany, towarzyszenie Jezusowi podczas drogi krzyżowej bezcenne.
Nie ukrywa, że najgorsze było ostatnich 5 km. Odzywało się zmęczenie po całym tygodniu pracy, zaczynały boleć nogi. Najtrudniej było im przy XII i XIII stacji, by - po rozważaniach - ruszyć w dalszą drogę.
- Jak wracałyśmy autem po 2.00 w nocy, to jeszcze bardzo dużo osób szło, miałam wrażenie, że niektórym została prawie połowa trasy - dodaje. - Ale wiadomo, każdy w innym tempie idzie. Czasem towarzyszą też dzieci albo osoby trochę starsze.
Fenomen EDK
Inny rozmówca podkreśla, iż pomysł pójścia na EDK pojawił się spontanicznie, gdy dowiedział się, że wybiera się grupa znajomych.
- Już w zeszłych latach gdzieś kołatała we mnie myśl, żeby wyruszyć na jedną z tras, ale nigdy nie było dostatecznie silnego postanowienia: „Dobra, idę”- mówi Bogdan z Krobi. - W tym roku długo się nie zastanawiałem i decyzję podjąłem w mgnieniu oka. Poszedłem do Błażejewa, bez zapisu, ciekawy, co czeka mnie po drodze.
Po tych przemaszerowanych 23 kilometrach stwierdza, że EDK to niesamowite przeżycie, którego trzeba doświadczyć samemu, żeby zrozumieć, na czym polega jej fenomen. Czy pójdzie w kolejnych latach?
- Myślę, że prędzej czy później wrócę na Ekstremalną Drogę Krzyżową - deklaruje.
W Pogorzeli nastał świt
Pewnym ułatwieniem w pokonaniu pogorzelskiej trasy jest to, że punkt wyjścia i punkt dojścia znajdują się w tym samym miejscu - w kościele pw. św. Michała Archanioła. Poza tym, przejście EDK kosztuje tyle samo wysiłku i samozaparcia
- Przejść 41 km w nocy nie jest łatwo - przyznaje młoda matka z Pogorzeli. - Świt daje nadzieję. A, gdy stoi się już pod krzyżem - stacją XIV- to wszystkie trudy są wynagrodzone.
Świadectwa EDK Gostyń
Poniższe świadectwa udostępnili nam organizatorzy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w Gostyniu, za co serdecznie dziękujemy:
- Wszystkie modlitwy były za kogoś i dla kogoś. Wiele intencji doszło razem ze mną do Klasztoru Franciszkanów w Osiecznej. Bardzo dużo siły potrzeba. W nocy, gdy większość osob śpi idzie się z krzyżem, który z każdym krokiem jest cięższy. Człowiek nie wie, ile jest w stanie dać z siebie, dopóki nie pokona własnych granic.
***
- Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść i uznać własną słabość. Przerwałam rowerową EDK w połowie, ale wiem, że ta połowa trasy była dla mnie czymś więcej niż tylko jazdą na rowerze. To, co zyskałam pozostanie we mnie na długo.
***
- Łatwo jest wygodnie rozsiąść się w fotelu, położyć na kanapie przy kominku. Znaczenie trudniej wziąć się do pracy, także nad sobą. Wielki Post uciekł mi w tym roku zbyt szybko, by dać radę się zatrzymać. Dlatego zdecydowałem się na całkowicie samotną wędrówkę na trasie św. Franciszka (43 km). Chciałem być sam - w ciszy, bez hałasu codzienności, by móc na chwilę pomyśleć - po co i za czym tak naprawdę biegnę. Do Osiecznej szedłem pierwszy raz. Szkoła, którą dała mi - jako biegaczowi - EDK, niewątpliwie zmieni moje nastawienie do niektórych kwestii. DZIĘKUJĘ ORGANIZATOROM za pomysł, przygotowanie i możliwość uczestniczenia w tym wydarzeniu.
Zawarte w galerii zdjęć fragmenty tekstu pochodzą z tegorocznej edycji rozważań. Są one w całości dostępne online pod adresem www.edk.org.pl
Relacja z początku tegorocznej EDK dostępna po KLIKNIĘCIU W PONIŻSZY OBRAZEK:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.