Co działo się na festynie rawickiej "czwórki"? Łatwiej byłoby chyba napisać, czego nie było, bo organizatorzy wydarzenia zadbali, by oferta była bogata i przyciągnęła jak największe grono zainteresowanych. Cel został osiągnięty.
Festyn w Szkole Podstawowej nr 4. Głośno, radośnie i pysznie
Na szkolnym dziedzińcu i boisku było niemal wszystko, co na takim wydarzeniu być powinno. Impreza rozpoczęła się widowiskowo od zlotu motocyklowego i wjazdu sporej liczby maszyn, które można było później ze spokojem oglądać. Cały czas trwały rozgrywki w piłkę nożną i siatkówkę.Sporo działo się na scenie i przed nią, gdzie można było podziwiać różnorodne występy wokalne, taneczne i sportowe. Wystąpili między innymi uczniowie szkoły, rawickie mażoretki, czy zawodnicy klubu taekwondo.
Tradycyjnie już nie zabrakło kolorowych warkoczyków, brokatowych tatuaży, gier plenerowych, dmuchańców. Festyn uatrakcyjniły pokazy straży pożarnej, wizyta policyjnego radiowozu oraz pluszowe maskotki z bajki Psi Patrol. Był też kiermasz książek i stoiska z pysznościami - grochówką, goframi, ciastem i ciasteczkami, kiełbaską z grilla oraz pajdą chleba ze smalcem i ogórkiem. Chwili odpoczynku nie miały pracownice Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Rawiczu, bo stoisko z naturalnymi lodami zrobiło prawdziwą furorę i kolejka nigdy się nie kończyła.
Organizatorzy festynu bardzo się postarali. Cel był ważny
Na scenie trwały licytacje ciekawych przedmiotów, a dodatkowo kupując los można było wrócić do domu z upominkiem. Nauczyciele, dyrekcja, rodzice i uczniowie robili wszystko, by impreza była udana, a przy okazji by osiągnać cel charytatywny, jakim było uzbieranie pieniędzy na rehabilitację jednego z nauczycieli - Roberta Skotarka, walczącego z poważną chorobą.Niestety, nikt nie przewidział tego, że kilkadziesiąt minut po zakończeniu festynu pojawi się wiadomość o jego śmierci.