Helenka Wojtyczka cierpi na niewydolność oddechową. Oddycha za nią respirator. Jedyną szansą dla 2-latki jest przeszczep płuc w Austrii. Na to potrzeba jednak pieniędzy.
Helenka Wojtyczka z Jezior w lipcu obchodziła 2. urodziny. Od urodzenia cierpi na niewydolność oddechową. - Zauważono to w drugiej dobie jej życia - wspomina Marzena Wojtyczka, mama Helenki. Dziewczynka przez 3 miesiące była wentylowana mechanicznie, a przez 1,5 miesiąca na tzw. CPAP - metodzie wspomagania oddychania. Jej stan bardzo się pogorszył, kiedy zaatakowały ją rotawirusy i wdała się sepsa. Helenka musiała być z powrotem zaintubowana. - Po miesiącu została poddana zabiegowi tracheotomii (wykonywany w celu udrożnienia dróg oddechowych, polegający na otwarciu przedniej ściany tchawicy w celu umożliwienia wentylacji - przyp. red). Zarówno w wykonanej tomografii płuc, jak i prześwietleniu rtg obraz płuc był nieprawidłowy. Helenka nie potrafiła samodzielnie pić - jej odruch ssania i przełykania zanikł, dlatego też karmiona była przez sondę. Później miała wykonany zabieg gastrostomii, która umożliwiała podawanie jej pożywienia do żołądka. Dopiero po wielu miesiącach ćwiczeń mała zaczęła sama przełykać - dodaje mama Helenki.
Pierwszych 17 miesięcy życia dziewczynka spędziła w szpitalu. Pierwszy raz do domu w Jeziorach rodzice mogli ją zabrać w grudniu ubiegłego roku.
- Niestety, cały czas wymaga wspomagania oddechowego oraz dalszej diagnostyki i wielospecjalistycznej opieki: intensywnej rehabilitacji, opieki neurologopedycznej, neurologicznej, pulmonologicznej i laryngologicznej. Znajduje się w programie tzw. wentylacji domowej - całkowicie zależna od wentylacji, respiratora i wysokich stężeń tlenu. Jedyną opcją terapeutyczną jest przeszczep płuc. Będziemy o to walczyć, bo nasza mała wojowniczka chce żyć! Płuca będą coraz bardziej chore i może dojść do sytuacji, że sprzęt, który pomaga Helence żyć już nie pomoże - podkreśla Marzena Wojtyczka.
W Polsce nie przeprowadza się tego typu zabiegów u tak małych dzieci. Dlatego rodzina Wojtyczków nawiązała kontakt z ośrodkiem w Austrii.
- Wykonuje on transplantacje płuc u dzieci i deklaruje możliwość objęcia Helenki opieką medyczną. Złożyliśmy wniosek do NFZ z prośbą o pokrycie kosztów transportu i operacji. Koszty bieżące i te związane z wyjazdem, opłacenie tłumacza będą wysokie. Pragniemy towarzyszyć naszemu dziecku być z nią każdego dnia, a nie wiemy jak długi będzie to pobyt, dlatego liczymy na pomoc ludzi, którym los Helenki nie jest obojętny - dodaje mama dziewczynki.
Rzesza ludzi dobrej woli Helenkę wspiera gros osób - począwszy od okolicznych mieszkańców z sołtysami na czele. Jako pierwsi pomoc zaoferowali mieszkańcy Jezior przygotowując Piknik Rodzinny, połączony z akcją charytatywną dla 11-miesięcznej wówczas Helenki. - To jest tak dużo osób, często nam nieznanych, że boję się wymieniać, żeby kogoś nie pominąć - podkreśla Marzena Wojtyczka. W ostatnim czasie dla Helenki grali miłośnicy kopa. Z pomocą ruszyła też Dagmara Jernaś z Janowa, która przy współpracy z Karoliną Ignasiak uzbierały od mieszkańców ich wioski 2.117 zł, 20 euro i 100 dolarów. - W świecie, gdzie tyle mówi się złego na temat młodzieży, okazuje się, że mamy wspaniałych młodych i wrażliwych ludzi, którzy chętnie poświęcają swój czas na pomoc innym - podkreśla Mateusz Janicki ze Stasina, wzruszony postawą młodych mieszkanek Janowa. Helenka może liczyć również na wsparcie Bractwa Kurkowego z Jutrosina, organizatorów zawodów konnych w powożeniu, które odbyły się Zawadach i wielu osób indywidualnych.
- Serdecznie dziękujemy wszystkim tym, którzy chcą nam pomóc. Każdy gest, każde dobre słowo ma dla nas przeogromną moc, zwłaszcza w tych najtrudniejszych momentach. Helena jest pogodnym wspaniałym dzieckiem. Mimo strasznej choroby rozwija się prawidłowo. Daje wiele radości i szczęścia zarówno nam, jak i tym wszystkim, którzy ją poznają - zaznacza Marzena Wojtyczka.
Helence można pomóc wpłacając darowiznę na konto 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 tytułem Wojtyczka, 8983.