reklama
reklama

Iran ich zachwycił. Co im się najbardziej podobało?

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Mieszkańcy podpoznańskiej Mosiny, pasjonaci życia w drodze opowiedzieli w bojanowskim centrum kultury o spełnieniu jednego ze swoich marzeń, czyli wyprawie do Iranu. Dlaczego wybrali właśnie ten kierunek? Czy Persja spełniła ich oczekiwania?
reklama

Gośćmi cyklu spotkań z podróżnikami, które odbywają się w Gminnym Centrum Kultury, Sportu, Turystyki i Rekreacji w Bojanowie przy współpracy ze stowarzyszeniem „Twórcze Horyzonty” byli ostatnio Agnieszka i Bartek Wrzosek - mieszkańcy podpoznańskiej Mosiny, autorzy bloga callunatrip.pl i książki „Podróżyj”, a także ambasadorzy Buslifer - organizacji zrzeszającej ludzi z całego świata podróżujących klasycznymi samochodami marki Volkswagen.

„Pasjonaci życia w drodze. Połączyła ich szkolna miłość oraz pasja do klasycznych volkswagenów i przemierzania świata. Aga, z wykształcenia antropolog kultury, spełnia się gotując, piekąc i smakując kuchni świata.    Dlatego tak wiele uwagi poświęca poznawaniu nowych smaków w podróży. Bartek zawodowo menedżer, od wielu lat tworzy muzykę, dlatego jego podróżnicze szlaki często kierują ich w ciekawe, muzyczne miejsca. W drodze stawiają na minimalizm, dzięki któremu odkrywają świat „bardziej”, a esencją podróżowania są dla nich zapachy, emocje, chwile, a przede wszystkim ludzie” - tak piszą o sobie na swoim blogu.

W Bojanowie opowiedzieli o tym, jak spędzili trzy miesiące w drodze przez Turcję i Gruzję kierując się do Iranu. Dotarli tam vw „ogórkiem” wyprodukowanym w roku 1972, a zakupionym przez nich w 2010. Jak zaznaczyli, auto ma za sobą już mniejsze i większe podróże – jak chociażby wyprawę do Ameryki Północnej i w trasie świetnie się sprawdza.

- Nasz busik oryginalnie był ośmioosobowy i woził gości hotelowych w Finlandii, ale przerobiliśmy go pod nasze potrzeby. Zamontowaliśmy szafki wykonane przez naszego kolegę, lodówkę, panele słoneczne i wiele rzeczy, które wydawały nam się potrzebne – przypomniał Bartek Wrzosek.

Marzenia są po to, by je spełniać

Jak poinformowali, dotarcie do Persji od dawna było ich marzeniem. A marzenia, jak mówią, są po to by je spełniać. W drogę do Iranu wyruszyli w sierpniu 2022 roku. Ich celem było życie w drodze i dotarcie do kraju Persów słynącego z gościnności. Zatrzymali się na dłużej w Turcji, gdzie cieszyli się widokami, w Gruzji próbowali też miejscowych pyszności.

Do Iranu dotarli, gdy zaczęły się tam antyreżimowe protesty, ale - jak zaznaczali – mimo to czuli się bezpiecznie i nic im nie zagrażało, a niespokojna sytuacja w kraju nie przysłoniła dobra i gościnności ludzi, których spotkali.

- Pasjonują nas długie podróże, zawsze staramy się spać w nich „na dziko”. Tym razem też tak było, choć kilka razy nocowaliśmy w uroczych hotelach, spaliśmy też w domach prywatnych – opowiadali podróżnicy.

Kolorowe meczety w historycznych miastach

W Iranie oczywiście odwiedzili słynne kolorowe meczety i historyczne miasta, jak Jazd, Shiraz, Isfahan, Kaszan czy Qom.

- Iran jest bardzo barwny. Zdobienia w obiektach są głównie niebieskie, sklepienia robią niesamowite wrażenie, zapierają dech w piersiach. To jest też duży kontrast, kiedy jedziemy przez szarą pustynię i wjeżdżamy w mury miasta, od razu nas uderza magia koloru w tych cudownych kaflach - opisywała Agnieszka. Zaznaczyła, że choć Iran jest krajem muzułmańskim, to w jednym z miast znajduje się jedna z większych na świecie dzielnic chrześcijańskich, gdzie można znaleźć kilka kościołów, a także cmentarz, na którym pochowano między innymi Polaków.

Różnorodność religii w Iranie pokazało im także miasto Jazd - ze świątynią ognia, w której płonie święty ogień (podobno już od 500 lat) i tylko wyznaczeni mnisi mogą się nim zajmować. W tym mieście działali niegdyś zaratrustrianie. Zaratusztrianizm był religią państwową w istniejącym na terenie współczesnego Iranu i Iraku imperium Sasanidów. Wywarł on wyraźny wpływ m.in. na judaizm, a poprzez niego także na chrześcijaństwo oraz islam.

W Kaszan, z kolei, odwiedzili nieczynne już łaźnie sułtana, obejrzeli ogromne rezydencje z przestronnymi dziedzińcami i fontannami.

- W meczetach i domach dominują kolory niebieski, zielony, żółty i czarny, ale jest taki jeden dom, zwany różowym, dlatego jako jeden z nielicznych ma różowe kafle, które dodatkowo cudownie mienią się w świetle słonecznym i bardzo pięknie to wygląda. W środku są też nie irańskie i nie perskie wzory na kaflach, ale bardziej europejskie. To bardzo turystyczne miejsce, idealne do zdjęć na Instagram – opowiadała Agnieszka Brzosek przy okazji prezentacji fotografii z tego miejsca.

Wzbudzali sensację

Wielkopolanie zaglądali oczywiście do tradycyjnych domów, ale i współczesnych mieszkań Irańczyków, które z zewnątrz nie robią czasem wrażenia, ale w środku są bardzo kolorowe – często pełne luster, witraży, rzeźb. I co wielokrotnie podkreślali - poznali niesamowitych ludzi, którzy na każdym kroku okazywali im ogromną serdeczność oraz gościnność. Przy okazji poznawali zwykłe życie mieszkańców tego kraju i irańską kuchnię.

- Iran jest bardzo fajny, jeśli chodzi o jedzenie – także dla takich, jak my, co nie jedzą mięsa i - podobnie jak w Turcji - piliśmy herbatę w dużych ilościach – relacjonowała Agnieszka i zaznaczyła, że na początku musieli oczywiście nauczyć się miejscowych zwyczajów. - Gdy chcieliśmy pierwszy raz kupić chleb, to się okazało, że nie możemy zapłacić za niego kartą, bo europejskie tam nie działają. Nie wiedzieliśmy o co chodzi, ale pomoc nadeszła szybko, bo jedna z kobiet nie dość ze za nas zapłaciła, to piekarze jeszcze nam go spakowali, choć nigdy tego nie robią - opowiadała podróżniczka dodając, że w Iranie fascynujące są nie tylko małe sklepy, ale także bazary w miastach, które są ogromne.

- Jest w nich pełno przypraw, rękodzieła, ceramiki, no i oczywiście perskie dywany. My mieliśmy to szczęście, że naszym przewodnikiem był – poznany dzięki irańskim „garbusiarzom” Ali, który od lat prowadzi rodzinny sklep z dywanami, więc mogliśmy zwiedzić największy na świecie i bardzo stary bazar, który ma ponad 5,5 tys. sklepów, te z dywanami zajmują kilka pięter – dodał Bartek.

Podróżnicy zaznaczyli, że wszędzie, gdzie się pojawiali wzbudzali sensację - często życzono im miłego dnia, starano im się pomóc, częstowano jedzeniem.

- Iran to nie tylko piękne widoki, ale to przede wszystkim ludzie. Mówi się, że Turcja jest bardzo gościnna, ale Iran to jeszcze kilkadziesiąt razy bardziej. Częściowo to pewnie wynika z takiej ogólnej zasady ugoszczenia wszystkich i bycia uprzejmym, ale nas to bardzo zaskakiwało. Gdy się gdzieś pojawialiśmy, podawano nam herbatę, owoce, słodycze i chętnie z nami rozmawiano. Czuliśmy się bezpieczni i bardzo zaopiekowani - podkreślała Agnieszka.

Religia wykorzystywana do celów politycznych

Jak mówili, Iran wszystkim kojarzy się z islamem. Religia jest wykorzystywana do celów politycznych, stąd właśnie w czasie ich pobytu zaczęły się antyreżimowe protesty.

- Kiedyś był to kraj wolny, kobiety i mężczyźni bawili się razem, kobiety nie musiały nosić hidżabów, a teraz jest zupełnie odwrotnie. Działa tajna policja religijna i nakazy, które z religią nie mają nic wspólnego, bardzo wpływają na ludzi, którzy nie są przesadnie religijni i wiedzą, że stosowane zasady służą do tłamszenia ich – opisywali Wielkopolanie.

Przekonali się o tym, że na zewnątrz faktycznie wszystko jest podporządkowane prawu religijnemu, ale w domach jest już inaczej, bardziej swobodnie – bo często tylko tam kobiety mogą ubierać się tak, jak chcą. Podróżnicy relacjonowali, że Irańczycy byli ciekawi tego, co ludzie w Europie myślą na ich temat i jak to jest mieć taką wolność, o jaką oni obecnie się starają.

- Oni chcą żyć tak, jak ludzie poza Iranem, a wiedzą jak to jest, bo mają dostęp do mediów społecznościowych i zagranicznych telewizji. Trzymamy za nich kciuki – zaznaczali Agnieszka i Bartek, żartując, że byli dla Irańczyków swego rodzaju legalną rozrywką. - Pierwszy raz bardziej interesowano się nami niż naszym samochodem – żartowali.

Kochają pustynie

Aga i Bartek uwielbiają pustynie i dzikie krajobrazy, więc, choć łatwo nie było, wdrapywali się na piaskowe wydmy pustyni Varzenah. W cieniu ostańców na pustyni Lut, chowali się przed upałem, mimo że był to już zachód słońca. To najgorętsze miejsce na świecie, rekord temperatury wynosi 71 stopni, ale w czasie ich pobytu, było chłodniej, jedynie... 46 stopni. Dali radę korzystając z klimatyzowanego pokoju, gdzie można było się „schłodzić” do 30 stopni.

Na pustyniach zazwyczaj spali na dziko, szukając jedynie dogodnego, zacienionego miejsca.

- Bardzo duże wrażenie zrobiła na nas pustynia wydmowa, gdzie wspięliśmy się na najwyższą wydmę w okolicy. Łatwo nie było, zapadliśmy się w piasek głębiej niż po kolana, ale zdecydowanie warto było, bo widok wynagradzał wszystko – podkreślali dodając, że niesamowita była także cisza i niebo pełne gwiazd, więc to było jedne z najlepszych miejsc noclegowych na trasie.

Ich zdaniem pustynie to jedno z najpiękniejszych miejsc w Iranie.

Podczas spotkania w Bojanowie pojawiły się pytania, jak poradziło sobie w tych warunkach auto, ale Bartek i Agnieszka zapewniali, że większych problemów nie było. Bali się jedynie, czy nauczą się funkcjonować w miejscowym ruchu ulicznych, gdzie zasada jest właściwie jedna: jeśli się wahasz, to nie jedziesz. Najważniejsze jednak było to, że w Iranie paliwo było bardzo tanie. - Śmialiśmy się, że u nas są reklamy – zatankuj 200 litrów, a dostaniesz obiad gratis, a u nich odwrotnie – kup obiad, a dostaniesz 200 l gratis – żartowali.

Gdzie tym razem wyruszą? Agnieszka i Bartek planują obecnie nieco bliższą wyprawę, bo chcą się wybrać do Skandynawii.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama