reklama
reklama

Zagryzione owce w Golinie Wielkiej. Nie żyje ponad 40 sztuk.

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Adobe Stock

Zagryzione owce w Golinie Wielkiej. Nie żyje ponad 40 sztuk. - Zdjęcie główne

foto Adobe Stock

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Kilkadziesiąt owiec należących do Hodowli Zarodowej Zwierząt „Żołędnica”, a znajdujących się na terenie gospodarstwa w Golinie Wielkiej zostało zaatakowane przez jakieś duże zwierzę.
reklama

Wizyty groźnego intruza miały miejsce w drugiej połowie stycznia. Rawicka policja otrzymała pierwsze zawiadomienie 19 stycznia. Hodowla Zarodowa Zwierząt - właściciel gospodarstwa znajdującego się w centrum Goliny Wielkiej  - poinformowała o tym, że zaatakowane zostały owce, w tym co najmniej dwie zostały zagryzione. Jak przekazał „Życiu” Marcin Maślanka – główny zootechnik HZZ - straty ostatecznie okazały się dużo większe.

- Owce to bardzo płochliwe zwierzęta, więc one ze strachu się, m.in. podusiły. Eutanazji trzeba było podać 26 sztuk - przyznaje.

Policja wezwała pomoc

Na początku podejrzewano, że zwierzęta mogły paść ofiarą krążących w okolicy wilków.

- Powiadomiliśmy więc Państwową Straż Łowiecką, by to sprawdziła - informuje Beata Jarczewska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu.

Państwowa Straż Łowiecka twierdzi, że to nie były wilki

Konrad Szawaryn komendant leszczyńskiego posterunku Państwowej Straży Łowieckiej potwierdza, że faktycznie prowadzono czynności w Golinie Wielkiej.

- Byliśmy na miejscu, dokonaliśmy oględzin. Ślady mogły wskazywać na wilka, ale równie dobrze na dużego psa. Prowadziliśmy też działania patrolowe w terenie - w dzień i w nocy. Nie znaleźliśmy żadnych dowodów wskazujących jednoznacznie na wilki, poza tym nie były w tym czasie widziane nigdzie w okolicy - stwierdza pracownik straży łowieckiej.

Dodaje, że zasugerowano właścicielowi gospodarstwa zainstalowanie kamer monitoringu lub fotopułapki.

Tym razem sprawca złapany

Niecały tydzień po pierwszej wizycie „drapieżnika” w gospodarstwie doszło do drugiej. Tym razem nie była potrzebna fotopułapka. Sprawca został nakryty niemal na gorącym uczynku.

- Okazał się nim duży pies z sąsiedztwa. Tym razem straciliśmy 18 owiec. Trwa szacowanie strat - relacjonuje Marcin Maślanka.

Dodaje, że w toku jest postępowanie związane z uzyskaniem odszkodowania, jakie będzie musiał zapłacić właściciel psa.

- Niewykluczone, że pierwszy raz też mógł być sprawką tego zwierzęcia, ale na to nie ma żadnych dowodów - dodaje.

Przypominamy, że właściciel zwierzęcia jest zobowiązany nie tylko do prawidłowej opieki nad nim, ale ponosi także odpowiedzialność za szkody przez nie wyrządzone. 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama