Klaudia Góźdź jest najmłodszą rawicką radną. W ubiegłym roku zakończyła naukę w miejscowym LO. Będąc w ostatniej klasie, zdecydowała się na ważny krok – została potencjalnym dawcą szpiku.
- Zarejestrowałam się podczas 32. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w domu kultury, byłam wtedy wolontariuszką DKMS-u - mówi w rozmowie z portalem rawicz24.pl. - Rejestracja jako potencjalny dawca szpiku to dla mnie wyraz solidarności i gotowości do ratowania życia osób chorych na nowotwory krwi, takich jak białaczka - dodała.
W ostatnich dniach Klaudia Góźdź odebrała telefon z Fundacji DKMS.
- Nie miałam żadnych wątpliwości - chciałam pomóc. Świadomość, że gdzieś na świecie jest osoba, dla której mogę być jedyną szansą na życie, była dla mnie ogromnie motywująca - podkreśliła.
Proces rozpoczął się od szczegółowych badań, które miały potwierdzić, czy na pewno jest odpowiednim dawcą. W skład pakietu diagnostycznego wchodziły: USG, EKG spoczynkowe, RTG klatki piersiowej oraz bardzo dokładne badanie krwi.
- Pobrano aż 16 probówek. Przełomowym momentem są pozytywne wyniki badań. Wtedy lekarze zaczynają przygotowywać biorcę do przeszczepu, a ja muszę szczególnie zadbać o swoje zdrowie - informuje Klaudia Góźdź. - Kilka dni przed pobraniem zaczęłam przyjmować zastrzyki z czynnikiem wzrostu G-CSF, które stymulują organizm do produkcji większej ilości komórek macierzystych i ich uwalniania do krwi. Dawkowanie było dostosowane indywidualnie do mojego organizmu i potrzeb biorcy.
Czy doświadczyła skutków ubocznych?
- Głównie uczucie zmęczenia i ból kręgosłupa podczas gwałtownych ruchów, jednak to jest indywidualna sprawa zależna od organizmu. Mimo tego cały czas towarzyszyła mi radość i ekscytacja. Wiedziałam, że każdy dzień przybliża mnie do momentu, w którym mogę uratować czyjeś życie - zauważa.
Jak relacjonuje, samo pobranie szpiku odbyło się w specjalistycznym ośrodku medycznym i przypominało klasyczną donację osocza.
- Leżałam wygodnie na fotelu. Krew była pobierana z jednej ręki, przepuszczana przez separator komórkowy, który wyodrębniał komórki macierzyste, a następnie wracała do mojego organizmu drugą ręką - opowiada.
W jej przypadku procedura trwała dwa dni, łącznie dziewięć godzin. W tym czasie maszyna przerobiła 24 litry krwi.
- To tak jakby spuścili całą moją krew z organizmu 6 razy i wpuścili z powrotem. Brzmi to strasznie, ale cały proces jest bezbolesny, jedyną nieprzyjemną rzeczą było zakładanie wenflonów, jednak po czasie mój organizm się do nich przyzwyczaił - twierdzi.
Długość całego procesu zależy od tego, jak dobrze organizm zareaguje na podane hormony i ile komórek macierzystych uda się uzyskać. Były momenty, kiedy czuła lekkie zmęczenie, ale - jak podkreśla - personel medyczny był niesamowity.
- Troszczyli się o mnie, podawali wodę, dbali o komfort. Mogłam w tym czasie czytać książkę, słuchać muzyki i oglądać film. Po zabiegu czułam ogromną satysfakcję. Byłam lekko osłabiona, ale świadomość, że dałam komuś szansę na życie, była bezcenna. Choć nie znałam biorcy, łączyła nas nadzieja. Dziś wiem, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Jeśli masz szansę zostać dawcą - nie wahaj się! To bezpieczny proces, a możesz uratować czyjeś życie - podsumowuje.
Już w najbliższą środę, 19 lutego, w I Liceum Ogólnokształcącym w Rawiczu odbędzie się kolejna edycja akcji Komórkomania, organizowanej we współpracy z Fundacją DKMS. W godzinach 9:00 -13:00 w sali sportowej będzie można zarejestrować się jako potencjalny dawca szpiku. Wystarczy być osobą pełnoletnią, ale nie mieć ukończonych 60 lat. Cały proces rejestracji jest szybki i bezbolesny - wystarczy wypełnić formularz i pobrać wymaz z wewnętrznej strony policzka.