- Idąc nad zalew zauważyłem, że do naszej Orli wpływa biała ciecz. Dziwne, bo deszcz nie padał od kilku tygodni, a to wypływa z kanału deszczowego - zaalarmował miesiąc temu redakcję jeden z mieszkańców Jutrosina.
O sytuacji powiadomiliśmy, m.in. Mariana Jakubowskiego, przewodniczącego Samorządu Mieszkańców, który udał się na miejsce.
- Faktycznie coś białego wpływa do naszej rzeki. Zdarzało się, że tym kanałem płynęła woda z pobliskich pół, ale nigdy nie miała takiego koloru - potwierdził, obiecując poruszyć temat na spotkaniu z burmistrzem. Skontaktowaliśmy się również Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Poznaniu. Jego pracownicy na miejsce - jak informuje Mirosław Żółtański, kierownik leszczyńskiej delegatury WIOŚ - udali się dziń później, 17 lutego.
Niestety, jak się dowiedzieliśmy, próbek substancji, która znalazła się w Orli, nie udało się pobrać.
- Nie można było przeprowadzić oceny jakości wody, ponieważ oględziny dopływu wykazały, że był on suchy, uniemożliwiający pobór prób - stwierdza w rozmowie z "Życiem" Mirosław Żółtański. Według niego, wizja lokalna przeprowadzona wzdłuż dopływu nie dała również odpowiedzi na to, skąd mogą pochodzić zauważone przez jednego z mieszkańców ścieki.
- Mogły to być spływy powierzchniowe z pól lub jednorazowe wylanie ścieków do dopływu. Brak przepływu wód może świadczyć o tym, że nie było to działanie ciągłe, np. nielegalne odprowadzanie ścieków - podkreśla kierownik.
Okazuje się, że nawet gdyby sytuacja się powtórzyła i ktoś ścieki do rzeki wypuścił, ewentualne próbki pobrane przez świadków nie będą wiarygodne.
- Podstawowym problemem w tym zakresie jest ich utrwalenie i przechowanie przed transportem do laboratorium - mówi Mirosław Żółtański. - Wymaga to zastosowania odpowiednich odczynników chemicznych, które zapewnią, że próba nie ulegnie zmianom wynikającym z zachodzących procesów biologicznych lub chemicznych. Odczynniki te zatrzymują wszelkie procesy utrzymując próbę w takim stanie, jak podczas poboru - wyjaśnia kierownik delegatury WIOŚ.