Pałac i okalający go park lata świetności zdecydowanie ma już za sobą. - Jeszcze chwila i popadnie to wszystko w ruinę - mówi Elżbieta, mieszkanka pobliskiego Chojna. - Tylko usiąść i płakać. Pamiętam jeszcze pana Kochanka, który zajmował się parkiem. Sam jeden dosadzał, przycinał, pielęgnował. Wspominam piękne aleje pachnących bzów i konwalii. W parku istniało wiele pięknych ścieżek i dróżek, co kilka metrów była ławeczka, na której można było przysiąść. Wszystko zadbane.
Podczas wizyt w parku często można było się natknąć na ekipę pań, które również dbały o to miejsce, a w szkole były organizowane czyny społeczne, podczas których młodzież grabiła parkowe alejki. Taki widok odszedł - niestety - w zapomnienie.
Teraz ścieżki i klomby znikają w zaroślach i pokrzywach.
- Miałem ostatnio w pobliskiej restauracji uroczystość rodzinną i pokazałem ten piękny kiedyś park moim gościom. Smutno mi się zrobiło, jak to wszystko zobaczyłem, a nie byłem tam kilka lat. Żal… Gdzie ta fosa wokół pałacu pełna ryb i kaczek. Od razu na myśl mi przyszedł pan Kochanek - ogrodnik - cudak. Pamiętam drzewa z powieszonymi przez niego cegłami, aby gałęzie rosły w dół - wspomina Piotr, mieszkaniec Miejskiej Górki, który do parku w Golejewku często przychodził na szkolne lekcje w-f.
Nie lepiej prezentuje się pałac, z którego elewacji w wielu miejscach odpada tynk. Szyby w części okien są wybite - trudno stwierdzić, kto więcej się do tego przyczynił - wandale, czy wiatr. A w środku… zawalony w jednym z pomieszczeń strop, grzyb - objawy przeciekającego dachu, masa odpadającego ze ścian gruzu i szyby z potłuczonych okien, ścielące się na podłodze niczym dywany.
W najgorszym stanie jest tzw. Dom Ogrodnika, znajdujący się w głębi parku.
- Jeszcze chwila i zniknie on na zawsze. Dach już zapadł się do środka. Jeszcze kilka miesięcy temu można było zajrzeć do wnętrza - teraz już nie miałbym takiej odwagi. Wszystko trzeszczy i wisi w powietrzu. A obiekt ten miał mega klimat i piękną architekturę - ślicznym gankiem i tarasem do góry. Do tego pnący się po belkach bluszcz... - opowiada z melancholią mieszkanka Golejewka.
Wiele osób winą za stan pałacu i sąsiednich obiektów obarcza władze stadniny. - Sytuacja znacznie się pogorszyła, kiedy Stadnina Koni w Golejewku została przejęta przez Iwno (doszło do tego 31 grudnia 2015 roku - przyp. red.). Szefostwo powinno się wstydzić za obecną sytuację. Nam miłośnikom pałacu i całego otoczenia serce płacze - twierdzą.
Jak informuje Wojciech Adamczyk, rzecznik prasowy Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - który nadzoruje Stadninę Koni „Iwno”, po przejęciu golejewskiej stadniny, zarząd - po analizie przydatności zespołu pałacowo-parkowego w Golejewku w odniesieniu do prowadzonej tam działalności rolniczej - podjął decyzję, by jednak podzielić nieruchomość i wystawić na sprzedaż teren z pałacem, basztą i Domem Ogrodnika.
Stosowny wniosek o zgodę złożono do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Konserwator na podział zezwolił. SK „Iwno” złożyła więc wniosek do wójta o dokonanie tegoż rozgraniczenia.
Jednak 1 czerwca SK „Iwno” otrzymała od włodarza Pakosławia postanowienie o zawieszeniu postępowania o podziale nieruchomości. Jako uzasadnienie podano niepewność co do stanu własności nieruchomości mającej ulec podziałowi.
Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Poznaniu sprawuje nadzór nad kompleksem w Golejewku. Zarówno pałac wraz z zabudowaniami gospodarczymi i wieżą bramną - tzw. basztą oraz teren parku są wpisane do rejestru zabytków.
Niestety, jak informują przedstawiciele tejże instytucji, ich działania ograniczone są do możliwości wydania decyzji nakazującej właścicielowi przeprowadzenie prac konserwatorskich lub robót budowlanych - niezbędnych ze względu na zagrożenie zniszczeniem lub istotnym uszkodzeniem tego zabytku.
- Działania takie podjęto w przypadku tzw. Domu Ogrodnika. 13 maja 2016 wydano decyzję nakazującą wykonanie niezbędnych robót budowlanych mających na celu zabezpieczyć obiekt przed jego zniszczeniem. Obecnie prowadzone jest postępowanie egzekucyjne w sprawie nie wykonana przez właściciela robót określonych w tym nakazie - informują Jacek Nowakowski i Magdalena Musik-Moskal - specjaliści ds. ochrony zabytków.
W samym pałacu, jak twierdzą pracownicy leszczyńskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, kontrolę przeprowadzono dwukrotnie: w lipcu 2016 roku oraz październiku 2018 roku.
- W wyniku tych kontroli zostały wydane zalecenia pokontrolne, których w większości właściciel obiektu nie wykonał. Obecnie również prowadzone jest postępowanie egzekucyjne w tej sprawie. Właściciel niewykonanie całości zaleceń pokontrolnych tłumaczy stanem prawnym nieruchomości, która jest przedmiotem roszczeń skierowanych przez spadkobierczynię dawnych właścicieli, a także swoją sytuacją finansową - wyjaśnia Jacek Nowakowski i Magdalena Musik-Moskal.
W 2011 roku z roszczeniami wystąpiła spadkobierczyni rodziny Czarneckich, która złożyła stosowny wniosek do wojewody.
Wszczęto postępowanie, które jednak 29 grudnia 2014 roku zawieszono, z powodu trudności w wykazaniu interesu prawnego wnioskodawczyni (wykazanie faktu bycia spadkobiercą). Po uzupełnieniu informacji, procedura pod koniec 2017 roku. 8 marca 2019 roku wnioskodawczyni wniosła do akt sprawy wstępny projekt podziału działki, który przewidywał podział na część obejmującą zespół pałacowo-parkowy oraz część z budynkami folwarcznymi, łąką i wybiegiem dla koni. Wojewoda 20 maja ubiegłego roku wydał decyzję, w której stwierdził, że obiekt nie podlegał przejęciu przez państwo na mocy dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 1944 r.
- Decyzja ta w części gruntów, na których znajduje się pałac jest ostateczna. Otwiera ona drogę do odzyskania obiektu przez następców byłego właściciela od obecnego właściciela - Stadniny Koni „Iwno” Sp. z o.o. Ewentualne spory w tym zakresie należą do drogi postępowania cywilnego i będą rozstrzygane przez sądy powszechne - wyjaśnia Anna Czuchra biura prasowego wojewody. Decyzja ta stała się prawomocna 11 czerwca ubiegłego roku.
- W związku z powyższym, Stadnina Koni „Iwno” wyraża natychmiastową gotowość do kontaktu z prawowitą spadkobierczynią, celem podjęcia ustaleń w przedmiocie niezwłocznego przekazania nowo projektowanej działki - podkreśla Wojciech Adamczyk.
Ze spadkobierczynią, na stałe mieszkającą w Stanach Zjednoczonych, nie udało nam się skontaktować.