Kiedy pomyśleć o tym, jaki zmysł jest najbardziej potrzebny fotografowi, od razu na myśl przychodzi wzrok. Przecież trzeba widzieć co się fotografuje. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Najlepszym dowodem są Aleksandra i Zbigniew Balbus. Pomimo problemów ze wzrokiem kochają robić zdjęcia, a niepełnosprawność wcale nie ogranicza ich kreatywności.
Życie nie było łaskawe
Aleksandra Balbus pochodzi z małej miejscowości w okolicy Wolsztyna. Nie widzi od niemal 40 lat. Ślepota jest wynikiem wrodzonej wady, która z początku pozwalała jej widzieć, jednak z czasem się pogłębiła, aż odebrała jej tą zdolność. Z kolei pan Zbigniew w wieku 8 lat uległ wypadkowi, który zabrał mu wzrok w jednym oku. Od urodzenia mieszkał w małej wsi pod Wrocławiem, do Rawicza sprowadził się z rodziną pod koniec lat 70 XX wieku. To rodzinne miasto jego taty.Problemy ze wzrokiem sprawiły, że oboje nie mieli łatwego startu w dorosłość. Pani Aleksandra wspomina, że kiedy całkowicie straciła wzrok, przerwała naukę. Natomiast Zbigniew z początku chodził do normalnej szkoły. Wszystkiego musiał uczyć się na pamięć. Przyszedł jednak czas, że to już nie wystarczyło. Zmuszony był przerwać naukę. Po pewnym czasie trafił do specjalnej szkoły dla osób niewidomych i słabo widzących.
Połączyły ich zdjęcia
Państwo Balbus w tym roku będą obchodzili 24 rocznicę ślubu. Poznali się w Ustroniu Morskim na turnusie rehabilitacyjnym. Aleksandra pojechała uczyć się poruszania z laską oraz alfabetu Braille’a i przy okazji znalazła się w najbliższym gronie Zbigniewa. Jako „turnusowy” fotograf Zbigniew zbierał adresy od osób, którym robił zdjęcia, aby potem je im przesłać. Do Aleksandry udał się osobiście.
Pojechałem tam, poznaliśmy się i niestety się zakochałem - śmieje się Zbigniew.
Aleksandra odwzajemniła jego uczucia.
Współpraca
W życiu codziennym świetnie się uzupełniają. Wypracowali własne sposoby rozwiązywania problemów, jakie stawiają przed nimi kłopoty z widzeniem. Na przykład w domu nigdy nic nie przestawiają, ponieważ, jak wyjaśnia Aleksandra, uczą się przestrzeni na pamięć i później tak też się po niej poruszają - na pamięć. Współpracują również w kuchni.
Ja obieram owoce i warzywa - wyjaśnia Aleksandra.
Dodaje, że mąż sprawdza jej pracę, bo zdarza się, że ominie jakieś miejsce.
Pomagamy sobie i jest dobrze - podkreśla Zbigniew.
Pasja jest w sercu
Niewątpliwie, jak mówią Balbusowie, największym, zapalonym fotografem jest Zbigniew. Przyznaje, że w czasach, kiedy do robienia zdjęć wykorzystywał klisze fotograficzne, na dwutygodniowym wyjeździe zużywał ich 5 do 7. Pasją do fotografii zaraził żonę, która przy jego pomocy również robi zdjęcia, ale przede wszystkim jest jego modelką. Jak niewidoma osoba może robić zdjęcia? Aleksandra tłumaczy, że mąż ustawia ją w odpowiednim kierunku, układa na odpowiedniej wysokości aparat i mówi kiedy ma nacisnąć spust migawki. - Niewidomi na wszystko znajdą sposób - śmieje się pani Ola. Fotografie robią głównie podczas wyjazdów i wycieczek. Lubią obdarowywać nimi znajomych. Zbigniew tłumaczy, że wcześniej, kiedy używał klisz wywoływał wszystkie zdjęcia, teraz, z ulubioną panią fotograf, wybierają te najlepsze. Wszystkie wywołane fotografie przechowują w albumach. Śmieją się, że zdjęcia oglądają jego zdrowym okiem.
Mąż opowiada mi co jest na zdjęciu - mówi Aleksandra.
Zbigniew zdradza, że nie ma ulubionego zdjęcia, za to ma ulubiony zakład fotograficzny w Rawiczu.
Tam mi się najlepiej robi zdjęcia i najlepiej się czuję - wyjaśnia.
Rozawiając o fotografii, która ich połączyła, Balbusowie cały czas się uśmiechają - niezależnie od tego ile i jakich fotografii zrobią czują, że jest to coś, co ich łączy w szczególny sposób.
Ulubiona fotograf Zbigniewa wspomina, że ceni sobie momety kiedy to ona jest jego oczami podczas wyboru zdjęć do wywołania.
Pan Zbigniew doskonale tłumaczy mi jakie zdjęcia chciałby wywołać. Pamięta pozy, ludzi znajdujących się na zdjęciu czy też okoliczności - opowiada Aleksandra Mazurkiewicz.
W jej odczuciu Zbigniew robi zdjęcia głównie dla innych. Widać, jak wiele radości sprawia mu obdarowywanie znajomych swoimi fotograficznymi dziełami, o czym zresztą mówi wilelokrotnie podczas ich wybierania.
Morskie opowieści
Oprócz wspólnego zamiłowania do fotografii Balbusowie mają jeszcze jedną miłość. Kochają wracać do Ustronia Morskiego, do ośrodka, w którym się poznali. W tym roku też się tam wybierają. Oboje podkreślają, że jest to dla nich wyjątkowe miejsce. Pomimo zachodzących tam na przestrzeni lat zmian, czują się swobodnie.
Tam czujemy się jak we własnym domu. W nowym miejscu musiałabym uczyć się wszystkiego od nowa, a tak mąż siedzi w pokoju, a ja idę na ploty - śmieje się Aleksandra.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.