Mieszkańcy jednej z wiosek w gminie Jutrosin kilkakrotnie interweniowali w sprawie dużego psa wałęsającego się po całej miejscowości. W końcu właściciel zwierzęcia został ukarany przez sąd.
Jesienią minionego roku policjanci z rewiru dzielnicowych otrzymali zgłoszenie z do jednej z wiosek w gminie Jutrosin. Wzywający funkcjonariuszy mężczyzna oświadczył, że o godzinie 4.37 zaważył biegającego po wsi dużego psa rasy bernardyn, ważącego około 60 kg. Oświadczył, że zwierzę skoczyło na niego i by zapobiec dalszym atakom, postanowił je zamknąć na terenie ogrodu naprzeciwko swojej posesji, aby nie zrobił nikomu krzywdy.
Już kilka miesięcy wcześniej mieszkańcy zgłaszali policji, że pies podbiega do dzieci będących na przystanku autobusowym i atakuje je.
"We wrześniu wtargnął na teren jednej z posesji, gdzie zagryzł 12 kaczek i 6 kur, powodując straty o wartości 500 zł” - napisali funkcjonariusze w notatce służbowej.
Dwukrotnie na właściciela zwierzęcia nałożono mandat karny za niezachowanie zwykłych środków ostrożności przy trzymaniu zwierząt. Jak wynika z akt sprawy, przeprowadzono też rozmowy dyscyplinujące, które nie przyniosły rezultatu.
Mieszkaniec gminy Jutrosin w dalszym ciągu nie zamykał bramy swojego gospodarstwa, a bies biegał po terenie wsi bez smyczy i kagańca.
Właśnie z powtarzającymi się zdarzeniami i lekceważącym zachowaniem właściciela psa, sprawę skierowano do sądu. Za popełnione wykroczenie 56-latek musi zapłacić karę grzywny w wysokości 250 zł.
