36-latek z powiatu rawickiego musi się liczyć z surowymi konsekwencjami. Najpierw wpadł autem do rowu. Później ukradł lawetę i próbował wyciągnąć pojazd. Gdy został zatrzymany przez policjantów, okazało się, że był pijany. Trafił do aresztu.
Do zdarzenia doszło w nocy 11 września. Do leszczyńskiego dyżurnego policji wpłynęło zgłoszenie od mieszkańca gminy Rydzyna o kradzieży auta dostawczego z najazdem. - Zawiadamiający poinformował, że obudził się w nocy, kiedy ktoś wyjeżdżał jego samochodem, który był zapakowanym na posesji przed domem. Właściciel samochodu jednocześnie poprosił o pomoc krewnego i razem pojechali w ślad za złodziejem - relacjonuje asp. sztab. Monika Żymełka, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Lesznie.
Podróż nie trwała długo. W pewnej chwili na bocznej drodze zauważyli, że ktoś - przy pomocy skradzionej lawety - usiłuje wyciągnąć z rowu inny samochód. Natychmiast o zaistniałej sytuacji powiadomili dyżurnego leszczyńskiej komendy, który we wskazane miejsce wysłał funkcjonariuszy. - Na ich widok mężczyzna, usiłujący wydobyć auto z rowu, zaczął uciekać do lasu - dodaje asp. sztab. Monika Żymełka. Mundurowi zatrzymali mężczyznę. Okazało się, że 36-letni mieszkaniec powiatu rawickiego miał ponad półtora promila alkoholu w organizmie. Trafił do policyjnego aresztu.
Po wytrzeźwieniu 36-latek usłyszał zarzuty kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości oraz kradzieży autolawety wartości blisko 10 tysięcy złotych. Grozi mu do 5 lat więzienia.