Być może już w październiku finał będzie miała sprawa podoficera z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęła 41-letnia rawiczanka. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
41-letnia mieszkanka Rawicza zginęła, a jej 20-letnia córka została poważnie ranna w wypadku, do którego doszło 2 lutego, na drodze między Rawiczem a Żmigrodem. Zdaniem śledczych, kierowca volkswagena - podoficer w stopniu starszego kaprala z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca (województwo opolskie) przyczynił się do zderzenia opla corsy i autolawety.
Sprawa z aktem oskarżenia trafiła do sądu. Żołnierz odpowiada z wolnej stopy. Przestępstwo spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczka z miejsca zdarzenia zagrożone jest karą do 12 lat pozbawienia wolności. - Przewód sądowy nie został jeszcze zamknięty - podkreśla ppłk Kazimierz Haładaj, zastępca Wojskowego Prokuratora Garnizonowego we Wrocławiu. Jego zdaniem, sprawa może zostać zakończona w październiku.
Jak przekazał "Życiu" prokurator, żołnierz konsekwentnie nie przyznaje się do spowodowania wypadku i do ucieczki z miejsca zdarzenia. - Twierdzi, że wykonał manewr wyprzedzania zgodnie z zasadami i zdążył wyprzedzić samochód ciężarowy, i to zderzenie, które nastąpiło nie było jego winą - podkreśla ppłk Kazimierz Haładaj.