W nocy z 2 na 3 listopada ubiegłego roku stracili prawie cały dorobek swojego życia. Ich dom w całości został strawiony pożar, który wybuchł na poddaszu. Od tego czasu próbują odzyskać, to co zabrał im ogień. Dzięki pomocy gminy, rodziny, mieszkańców Dłoni i lokalnych firm rodzina Ignasiaków za kilkanaście dni powinna wprowadzić się do nowego domu. - Na święta wracamy na swoje - mówi Bogdan Ignasiak, oprowadzając mnie po budowie.
Dziś mija prawie rok od wydarzeń w Dłoni. Jadę, aby spotkać się z panem Bogdanem. Na posesji wita mnie piękny wilczur. - Wystarczy, chodź do mnie - woła swojego psa gospodarz. - Niedługo do ciebie wrócimy - mówi pogorzelec, z czułością głaszcząc swojego podopiecznego, który jak się dowiaduję pilnuje budowy. Mężczyzna zaprasza mnie do środka i choć dom wygląda pięknie, to na twarzy pana Bogdana nie widać radości, raczej smutek i zmęczenie.
- Teraz jest lepiej, ale jak się wspomina, to cały ten koszmar powraca - tłumaczy i zaczyna swoją opowieść.
Cała historia pogorzelców z Dłoni w aktualnym wydaniu "Życia Rawicza".