reklama

Słynął z fiołków, goździków i frezji

Opublikowano:
Autor:

Słynął z fiołków, goździków i frezji - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Zygmunt Sierpowski przez kilkadziesiąt lat prowadził gospodarstwo ogrodnicze w Osieku. W całym powiecie słynęło ono z pięknych fiołków alpejskich, frezji, gerberów i goździków. Niejedna panna młoda zamawiała u niego swój ślubny bukiet.

Pracę w ogrodnictwie w Osieku zaczął jako bardzo młody chłopak, jeszcze przed wojną. - Zawsze lubiłem przyrodę, dlatego wybrałem taki zawód. Kiedyś to było takie małe ogrodnictwo przypałacowe, w którym mieszkało hrabiostwo - wspomina Zygmunt Sierpowski, który jako uczeń technikum ogrodniczego tu odbywał swoje pierwsze zajęcia praktyczne. Pracował, dopóki nie pokłócił się z hrabiną. - Miałem wtedy chyba kilkanaście lat. Pracowałem w pomidorach. Było bardzo gorąco, więc poszedłem do pałacowej kuchni po wodę. Tam pracowały dziewczyny w moim wieku i one poczęstowały mnie kawą w filiżance. Gdy hrabina się o tym dowiedziała, strasznie się wściekła. Twierdziła, że to nie wypada częstować robotnika kawą i to w filiżance. Zrobiła raban. Byłem butnym młodzieńcem i wygarnąłem jej wszystko, co o niej myślałem. Pozbierałem swoje rzeczy i odszedłem - opowiada. Dwa kolejne tygodnie spędził w domu. W gazecie wyczytał jednak, że uczniów ogrodnictwa potrzebują w Dobrzycy. Zgłosił się i tam kontynuował naukę. Pracował i zaocznie uczył się w technikum dopóki nie wybuchła wojna. Po jej zakończeniu powierzono mu kierowanie dużym ogrodnictwem pod Wrocławiem. W międzyczasie założył rodzinę. Gdy żona zachorowała, postanowił wrócić w rodzinne strony. - To był 1946 rok. Niczego tu nie było, wszystko z żoną zbudowaliśmy od podstaw - dom, budynki gospodarcze, cieplarnie - mówi Sierpowski. O pozwolenie na przejęcie majątku przypałacowego prosił samego Gomułkę. - Wtedy ukazało się rozporządzenie, że wszystkie ogrodnictwa przypałacowe nie podlegają parcelacji. Byłem akurat w Warszawie na jakiejś delegacji. Załatwiłem sobie widzenie z Gomułką i powiedziałem mu, o co mi chodzi. Uznałem, że muszę zaryzykować. Przecież nic nie mógł mi zrobić - najwyżej odmówić - zaznacza. Okazało się jednak, że rozmowa przyniosła dobre rezultaty. Zanim Sierpowski wrócił do Rawicza, w odpowiednim urzędzie już przygotowywano potrzebne dokumenty, a na terenie gospodarstwa robiono pomiary. - To jest jedyne gospodarstwo przypałacowe, które zostało sparcelowane - wyjaśnia.

Już na swoim terenie Sierpowski uprawiał warzywa. Sprzedawał je na okolicznych targach - wożąc je tam wozem zaprzęgniętym w konie. - W poniedziałek, środę i sobotę jechałem do Jutrosina, we wtorek do Milicza, a w piątek do Rawicza. Musiałem wstawać bardzo wcześnie, żeby zdążyć na czas. Na szczęście, jak mi się przysnęło, koń sam szedł, bo znał drogę - śmieje się mieszkaniec Osieka, który z biegiem czasu zaczął też zajmować się kwiaciarstwem. Specjalizował się w uprawie doniczkowych fiołków alpejskich, które zdobywały wyróżnienia na branżowych wystawach. - Gdy nauczyłem swoją żonę zapylania i krzyżowania kwiatów, udało jej się wyhodować wyjątkową odmianę. Otrzymaliśmy propozycję, by przyjechać w tej sprawie do Łodzi i zarejestrować ją pod nazwą Marianna - bo tak miała na imię moja żona. Ona jednak nie chciała - relacjonuje. Sierpowski słynął też z pięknych wiązanek ślubnych. Panny z całej okolicy przyjeżdżały do niego zamawiać kwiaty.

Niewiele osób wie, że to właśnie on zaprojektował i obsadził zielenią rawickie planty, rynek, teren przy basenie. Jest również autorem zielonych skwerów w centrum Miejskiej Górki oraz Trzebnicy, o której zieleń miejską dbał przez około 30 lat. - Rawickie planty uzupełniałem i modernizowałem. Nie wszystko można było zrobić, bo w odległości 2 metrów od drogi idą wszystkie rury i kable. Dlatego na tych odcinkach jest tylko trawa - wyjaśnia.

Dziś Zygmunt Sierpowski ma 92 lata. Gospodarstwo już dawno przejął jego syn, który słynie ze znanego produktu regionalnego - tradycyjnych ogórków osieckich. - Ja teraz odpoczywam. Zasłużyłem sobie na to przez wiele lat ciężkiej pracy - mówi ogrodnik. Bardzo dużo czyta - i mimo wieku, nadal bez okularów. Często też odwiedza go rodzina i przyjaciele. Ma trzy wnuczki, a już niedługo po raz drugi zostanie pradziadkiem.

(JM)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE