„Wypadki chodzą po ludziach” głosi stare porzekadło. Tym bardziej narażone są na nie dzieci. Szkoły oferują ubezpieczenia swoich uczniów, ale czy są one dostatecznie skuteczne?
Szkolne NNW jest jednym z najpopularniejszych ubezpieczeń kupowanych przez rodziców z myślą o ochronie swoich dzieci. - To Rada Rodziców, podczas swojego zebrania, rozpatruje oferty i wybiera najkorzystniejszą. Szkoła jest więc tylko pośrednikiem, pomiędzy rodzicami a ubezpieczycielem - wyjaśnia dyrektor Piotr Mosiek.
- Każde dziecko, które uczęszcza do publicznej szkoły, jest objęte obowiązkiem ubezpieczenia - mówi w rozmowie z „Życiem”, dyrektor Gimnazjum w Sierakowie, Piotr Mosiek. - Natomiast to, czy rodzice skorzystają z ubezpieczenia proponowanego przez szkołę, czy sami wybiorą najodpowiedniejszą ofertę u innego ubezpieczyciela, jest ich indywidualną decyzją . Rodzicom w tym zakresie przysługuje pełna dowolność - dodaje..
Czy zakres ochrony zawsze jest podstawowym kryterium przy wyborze oferty? - Przy ubezpieczeniach NNW szkoły oczekują od ubezpieczycieli wypłaty prowizji, darowizny, funduszu prewencyjnego. W znakomitej większości szkół dalej może przebić się tylko oferta z prowizją - podaje serwis Fiducja.pl. - Prowizja dla szkoły (czy płacona wprost, czy w postaci funduszu prewencyjnego) sięgać ma nawet 40% zbieranych składek - możemy przeczytać w artykule.
Większość rodziców wybiera najprostsze rozwiązanie i decyduje się na ofertę zaproponowaną przez szkołę. Zwykle jest ona bardzo atrakcyjna cenowo (roczna składka wynosi około 50 złotych). Oznacza to również niskie sumy ubezpieczenia (najczęściej pomiędzy 8 - 12 tys. złotych) oraz wąski zakres ochrony. - Niskie sumy ubezpieczenia, które jak obserwujemy dominują w młodzieżowych ubezpieczeniach NNW, prowadzą do rozczarowań związanych z wysokością przyznanych świadczeń. Przykładowo bowiem, gdy mamy do czynienia z uszczerbkiem na zdrowiu na poziomie 2% przy sumie ubezpieczenia 5.000 zł przyznane świadczenie odszkodowawcze wyniesie 100 złotych - ostrzega Biuro Rzecznika Ubezpieczonych.