W ostatnich chwilach życia nikt ich nie trzyma za rękę. Nie mogą się pożegnać z bliskimi. Często wbrew swojej woli są kremowani. Śmierć osób umierających na koranowirusa jest wyjątkowo bolesna dla nich samych, ale też ich bliskich.
- Nie mogłam się pożegnać z mamą, ani jej przytulić - mówi pani Ewa.
Jej matka zmarła na początku maja na SARS-COV-2. 83-latka trafiła do szpitala z udarem. Tam zaraziła się koronawirusem. Ostatecznie została przewieziona do szpitala jednoimiennego. Niestety nie udało się jej pokonać wirusa z Chin. Zmarła. Umierała w cierpieniu. Z dala od rodziny.
Umierają w samotności, nierzadko bez pożegnania. Śmierć w czasie pandemii.
- Otrzymałam telefon ze szpitala, że mama zmarła. W pierwszej chwili nawet się nie zapytałam, kiedy będzie można odebrać ciało. Dopiero zadzwoniłam ponownie i dowiedziałam, że zwłoki mamy zostaną zdezynfekowane, zabezpieczone i będą gotowe do odbioru przez zakład pogrzebowy - mówi Ewa
- Wybrałam firmę i byłam przekonana, że muszą być skremowane. Mama zawsze mówiła: „Tylko po śmierci nie palcie mnie”. Co miałam zrobić? Dzisiaj dowiaduję się, że kremacja nie jest konieczna. Postąpiłam wbrew woli mamy - rozpamiętuje.
Jednak nie to było dla niej najtrudniejsze. Ubolewa, że nie towarzyszyła rodzicielce w jej ostatnich chwilach życia.
- Nie mogłam się z nią pożegnać, ani jej przytulić. Potrzymać za rękę - mówi łamiącym głosem.
Wiosną Ministerstwo Zdrowia wydało rozporządzenie określające zasady pochówku osób z koronawirusem. Wynika z niego, że należy przeprowadzić dezynfekcję zwłok płynem odkażającym, odstąpić od procedur mycia, unikać ubierania i okazywania ciała bliskim. Przedstawiciele branży pogrzebowej na wspomnianych przepisach nie zostawiają suchej nitki.
- To jest gniot legislacyjny, bo gdyby koranwirusa zakwalifikować do chorób zakaźnych, to mielibyśmy jasną sytuację, że ciało osoby zmarłej należy zawinąć w matę nasączoną substancją wiruso i bakteriobójczą, włożyć do trumny wyłożonej pięciocentymetrową warstwą płynochłonną, zamknąć trumnę, zwłok nie ubierać, nie myć i w ciągu 24 godzin pochować - mówi Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.
W jego ocenie aktualne przepisy są niejasne i mało precyzyjne.
- Co to oznacza odstąpić od standardowych procedur mycia, a w przypadku zaistnienia takiej konieczności należy zachować szczególne środki ostrożności. A co w sytuacji, jeżeli rodzina będzie się upierała, aby umyć zmarłego? Tak samo też może być z ubieraniem. To jest iluzja - ocenia prezes Wolicki.
„Zakłady pogrzebowe mogą się nie wyrobić”
Przedstawiciele branży znajdują wiele innych niedociągnięć i niejasności w przepisach. W kwietniowym rozporządzeniu ministra jest zapisane, że zwłoki do kremacji należy przewozić w kapsule transportowej.
- W Polsce nie można kremować bez trumny. Gdzie ciało osoby zmarłej na COVID przełożyć z tej kapsuły? W żadnym krematorium nie pozwolą z obawy, że ten wirus, gdzieś może się przedostać. W zakładzie pogrzebowym też nie. To pozostaje przekładać to ciało… Oczywiście zakłady pogrzebowe postępują zdroworozsądkowo, mając w nosie durny przepis o kapsule. Jak do zgonu doszło w szpitalu, to podstawią trumnę, wkładają zwłoki, po czym je transportują do krematorium. Podstawą działania jest zdrowy rozsądek. Od kwietnia nie mamy wytycznych - podkreśla szef Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.