- W szkole uczę tak, jakbym sam chciał być nauczany - przekonuje Włodzimierz Straburzyński, nauczyciel rawickiej „czwórki”. Uwielbia swoją pracę, choć nigdy nie chciał zostać belfrem.
Pracował w sklepie ze sprzętem RTV i AGD, u złotnika, uczył się bankowości, nalewał piwo w barze. Jak sam mówi - robił wszystko, byle nie zostać nauczycielem. Wiele osób w jego rodzinie, ze strony taty, wybrało właśnie ten zawód, a on koniecznie chciał pójść inną drogą. W 2002 roku wygrał maraton tańca na rawickim rynku i tak... został nauczycielem. Obecnie jest nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej w Szkole Podstawowej nr 4 w Rawiczu.Stawia na kreatywność i samodzielne myślenie uczniów. Rzadko kiedy siedzi za biurkiem, a wiedza często przekazywana jest poprzez zabawę. Uczniowie go słuchają i lubią z nim przebywać. Jak mu się to udaje? Szczerość i cierpliwość - to jest jego tajemnica. Poza tym, uwielbia swoją pracę i przychodzi do szkoły z ogromną przyjemnością. Rodzice mówią o nim, że jest swojego rodzaju niebieskim ptakiem.
- W swoich uczniach poszukuje tego co w nich najlepsze. U niego jest tak, że to on podąża za uczniem, a nie uczeń za nim. Najważniejsza jest kreatywność, dzieci mają myśleć nieszablonowo, a nauka ma być zabawą. Z jednej strony uczy samodzielności, z drugiej jest opiekuńczy. Jest nauczycielem z powołania - podkreślają.
Więcej na ten temat w aktualnym wydaniu "Życia Rawicza"