Przez półtorej godziny rynek w Rawiczu stał się placem protestacyjnym dla wegańskich aktywistów. Podpierając się transparentami przekonywali, że życie kur oraz innych zwierząt hodowlanych to "jedno wielkie cierpienie". Jak przekazała Joanna Ciasnocha, jedna z organizatorek akcji, aktywiści przyjechali do Rawicza z różnych stron Polski.
Demonstracja w obronie praw zwierząt na rawickim rynku
Joanna Ciasnocha podkreśliła, że ruch wegańskich aktywistów jest przeciwny wszelkim hodowlom, ale w sobotę protestowali przeciwko hodowli kur niosek.
- Jesteśmy tu jako społeczność wegańska, w imieniu kur, czyli ofiar współczesnego niewolnictwa. Kury - tzw. nioski - rodzą się tylko po to, żeby po krótkim, pełnym cierpienia życiu, zostać zamordowane. Jako weganie jesteśmy temu przeciwni - przekazała aktywistka.
Dodała, że w ich ocenie, nie istnieje coś takiego jak "humanitarna niewola".
Jak ustaliliśmy, przed przybyciem na rawicki rynek, aktywiści mieli demonstrować także przed bramą firmy w Żylicach.
- Był to protest cichy - potwierdziła Joanna Ciasnocha.
Jak wskazała aktywistka, celem akcji było zwrócenie uwagi mieszkańców Rawicza na los kur hodowanych na fermach, ale nie tylko.
- Dążymy to tego, żeby zwierzęta hodowlane nie były rozmnażane, wykorzystywane i, żeby ich życie nie polegało na tym, że rodzą się tylko po to, żeby być wyzyskiwane - podsumowała.
Protest w Rawiczu miał związek z niedawno ujawnionymi rzekomymi nieprawidłowościami na jednej z ferm należących do spółki Fermy Drobiu Woźniak, ale poza powiatem rawickim. We wrześniu Stowarzyszenie Otwarte Klatki opublikowało wyniki swojego śledztwa, przeprowadzonego w kurnikach największego producenta jaj w UE. Efektem są poważne zarzuty dotyczące rzekomego niewłaściwego traktowania zwierząt oraz łamania prac pracowniczych. Fermy Drobiu Woźniak, w wydanym obszernym stanowisku, zapewniły, że ich działalność jest zgodna z przepisami prawa.