Wizyta premiera Mateusza Morawieckiego w Krotoszynie cieszyła się dużym zainteresowaniem - nie tylko mieszkańców, ale i władz samorządowych.
Witam pana burmistrza i pana starostę, dziękuję za przybycie tutaj do nas na ten piknik. Ja też dziękuję za zaproszenie - mówił Mateusz Morawiecki.
Podczas swojego wystąpienia poruszył m.in. kwestię wysokiej inflacji i polityki rządu - jak stwierdził - wspierającej miejsca pracy czy lokalne samorządy.
Ja uważam, że rzeczywiście po tych kilku egipskich plagach, które na nas spadły w ostatnich latach, staraliśmy się zrobić wszystko, żeby ochronić miejsca pracy, żeby ochronić wzrost energii - mówił na krotoszyńskich Błoniach premier Mateusz Morawiecki. - Rzeczywiście było straszenie przez Platformę Obywatelską, że zabraknie węgla, że zabraknie prądu, że chleb będzie po 30 zł, że zapora na granicy z Białorusią nie będzie wybudowana nawet przez trzy lata. Takie gadanie austriackie - jak mawiał mój dziadek.
Przyznał, że nie wszystkie problemy udało się rozwiązać.
Oczywiście, że jest wiele potknięć, jest wiele błędów i jest jeszcze wiele spraw do załatwienia. Bardzo wiele problemów, z którymi musimy sobie poradzić. Ja to widzę na czele z wysokimi cenami, z putinflacją. To jest poważny problem i nie ma co chować głowy w piasek i oczywiście nigdy tego nie robimy. To jest z resztą zobowiązanie mojego rządu, który jest oparty o wiarygodne działania z ostatnich kilku lat. Ono brzmi tak: "Nigdy nie zostawimy ludzi w kryzysie samym sobie" - mówił szef rządu.
Premier odniósł się także do tego, że w powiecie krotoszyńskim władza jest w rękach Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Tu akurat jesteśmy na terenie, gdzie rządzą nasi oponenci. Ale tacy, z którymi - mimo, że się bardzo często nie zgadzamy - potrafimy współpracować - mówił premier.
Na pikniku rodzina 800 + gościły lokalne władze, do których odnosił się szef rządu - m.in. burmistrz Krotoszyna Franciszek Marszałek czy starosta krotoszyński Stanisław Szczotka.
Spotkanie na krotoszyńskich Błoniach odbyło się w przyjaznej atmosferze. Jedynym akcentem wskazującym na to, że nie każdy z obecnych popiera rząd był mieszkaniec Jarocina, który przyjechał na spotkanie z premierem w koszulce "J**** PiS".