reklama

Wstrząsająca relacja strażaka ochotnika. Klęczał nad umierającym dzieckiem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: KMP Leszno

Wstrząsająca relacja strażaka ochotnika. Klęczał nad umierającym dzieckiem - Zdjęcie główne

foto KMP Leszno

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW piątek, około godz. 16.00, na trasie Leszno - Nowa Wieś (okolice miejscowości Nowy Świat) doszło do czołowego zderzenia volkswagena, którym jechał 33-latek ze skodą, którą podróżowała kobieta z trzema synami.
reklama

Jak podawały chwilę po zdarzeniu leszczyńskie media - siła uderzenia była tak duża, że dzieci wypadły z fotelików i zostały ciężko ranne.

W najgorszym stanie był kilkunastomiesięczny chłopiec. Jego reanimacja trwała ponad godzinę. Niestety, mimo wysiłku ratowników, zmarł. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Jechał z zakazem
Po zdarzeniu policjanci z Leszna zatrzymali i zakuli w kajdanki kierowcę volkswagena. 33-latek nie miał prawa jazdy. Miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Nie powinien w ogóle wsiadać za kierownicę. Została pobrana mu krew do badań na zawartość alkoholu i narkotyków. Dwójka starszych dzieci, w ciężkim stanie, trafiła do szpitala. Matka dzieci także jest ranna.

Jak poinformował dziś rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak, testery wstępnie wykryły, że 33-latek zażył wcześniej marihuanę i amfetaminę.

reklama

— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) March 20, 2021 Reakcja strażaka ochotnika
Dzień po tragedii okazało się, że pierwszej pomocy udzielał mieszkaniec Ponieca, jednocześnie strażak ochotnik z miejscowej jednostki OSP.

reklama

Zatrzymałem się, zabrałem apteczkę, gaśnicę, podręczny sprzęt, pobiegłem ratować poszkodowanych. Mnóstwo krwi, złamań, ludzkiego, w tym dziecięcego, cierpienia - relacjonuje Krzysztof w rozmowie z portalem gostynska.pl

Po wstępnym rozpoznaniu sytuacji udzielił pomocy małemu dziecku, które najbardziej jej potrzebowało. Klęczał nad umierającym 11-miesięcznym chłopcem.

Nie myślałem o niczym innym, jak o ratowaniu jego życia. No, może o jednym... dlaczego inni tylko stoją i się gapią? Dlaczego auta przejeżdżają obok i nie zatrzymują się, by pomóc? - mówi.

Dziś strażak ochotnik dziękuje tym, którzy jednak zdecydowali się zareagować.

Jednego najmniejszego życia nie udało się uratować, ale może właśnie dzięki wam pozostali żyją, mimo licznych obrażeń. Szczególnie zapamiętałem 14-latka, który wyróżnił się z tłumu, podszedł sam i zapytał czy może pomóc. Mimo mrozu oddał swoją kurtkę, by przykryć wyziębione poszkodowane dziecko. Chłopie wielkie dzięki! - mówi mieszkaniec Ponieca.

reklama

Więcej na portalu gostynska.pl

Czytaj także: Rawiczanie przepili blisko 60 mln zł

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama