reklama
reklama

Zutylizowano blisko 30 ton wyrobów mięsnych. Dlaczego?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości W firmie, która od ponad miesiąca nie działa - nadal prawdopodobnie wytwarzano wyroby wędliniarskie. W związku z tym, że nieznane jest pochodzenie mięsa, ani warunki produkcji, czy jego przechowywania, do utylizacji trafiło blisko 27 ton towaru.
reklama

Wczoraj (23.03.2023) po południu otrzymaliśmy informację o tym, że powiatowa inspekcja weterynaryjna wraz z policją i strażą pożarną dokonuje kontroli na terenie jednej z miejscowych firm.

Zakład zamknięty, a produkcja trwała?

Jak dziś ustaliliśmy, chodzi o zakład przetwórstwa mięsnego znajdujący się w jednej z podrawickich wiosek, który 22 lutego tego roku został zamknięty i formalnie nie mógł prowadzić działalności. Decyzję administracyjną w tej sprawie wydał Powiatowy Lekarz Weterynarii w Rawiczu na wniosek syndyka. Co więc się wydarzyło?

- Otrzymaliśmy jednak informację, że choć działalność jest zawieszona, to ciągle na terenie zakładu coś się dzieje. Dlatego w dniu wczorajszym (23 marca) pozwoliłam sobie pojechać na jego teren. Niestety, już w bramie zostałam zatrzymana przez ochroniarza. Zakład został zamknięty, więc nie mogliśmy wejść i przeprowadzić kontroli. Zaobserwowaliśmy jednak, że faktycznie odbywa się tam jakaś produkcja - relacjonuje Dominika Kmet, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Rawiczu.

Jak mówi, w następnej kolejności skontaktowała się telefonicznie z syndykiem, który wyraził zgodę na wejście do zakładu. Rozmawiała także z prokuraturą i uznano, że skoro utrudniono inspekcji wejście na teren zakładu, to należy to zrobić w asyście policji.

Wezwano więc funkcjonariuszy, a także strażaków ochotników - do pomocy. By można było wejść do środka pomieszczeń, w których miała odbywać się produkcja, policjanci musieli użyć siły.

- Funkcjonariusze weszli do środka na moją prośbę. Okazało się, że trwała tam produkcja wyrobów wędliniarskich, a produkty nie posiadały stosownych etykiet, były też produkty przeterminowane oraz takie, których właściwości organoleptyczne nie były odpowiednie. Na mój wniosek wszystko zostało przekazane do zakładu utylizacyjnego, ponieważ była to żywność stanowiąca zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. To dlatego, że surowiec do produkcji pochodził z nieznanego źródła, a po drugie nie można było ustalić faktycznej daty ani warunków produkcji - informuje Dominika Kmet.

Nie wiadomo, ile towaru mogło już trafić do sprzedaży

W efekcie zutylizowano łącznie 26 tysięcy 900 kilogramów wyrobów mięsnych. Odebrała je firma z sąsiedniego powiatu gostyńskiego, zajmująca się tego rodzaju działalnością. PIW w Rawiczu zawiadomiła wojewódzkiego lekarza weterynarii, a ten powiadomił służby w stolicy o zaistniałej sytuacji i to tam mają zapaść decyzje o dalszych dzialaniach w tej sprawie. 

Jak mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii, trzeba przede wszystkim ustalić, jak duża ilość towaru trafiła do sprzedaży i do konsumpcji.

- Do sprzedaży wyroby na pewno trafiły, nie wiemy, jaka to była ilość, ale skala wytworzonych produktów jest duża. Poza tym, miejscowa inspekcja sanitarna na moją prośbę weszła do sklepu przy zakładzie i okazało się, że są tam właśnie te wyroby. Mamy więc bardzo duże podejrzenie, że ich część została przezkazana do innych odbiorców - dodaje Dominika Kmet.

Trzeba więc ustalić, czy byli to odbiorcy indywidualni, czy sklepy, czy inne podmioty. Inspekcja czeka także na wyniki badań laboratoryjnych, bo zutylizowane wyroby zostały przebadane. 

Póki co, jak mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii, trudno mówić o zarzutach i konsekwencjach prawnych, bo postępowanie dopiero się zaczęło.

- Z mojej strony zostalo wykonane wszystko, co mogliśmy zrobić. I było to konieczne, żeby ochronić ewentulanych odbiorców. Nie wiemy przecież, jakie było źródło mięsa, w jakich warunkach, temperaturze było produkowane, jak przetrzymywane. Dalsze działania są już w rękach organów ścigania - podkreśla Dominika Kmet.

Sprawą zajmują się śledczy.

- Sporo czynności wykonywała w tej sprawie policja. Lekarz weterynarii zawiadomił o możliwości popełnienia szeregu przestępstw, dotyczących m.in. możliwości skontrolowania tego zakładu. My sprawy jeszcze nie mamy, policja prowadzi działania i ma przesłać nam materiały - powiedział z kolei prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy również właściciela zakładu. Czekamy na odpowiedź.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama