reklama

Gorąco o jutrosińskich morsach

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaZ zamiłowania do kąpieli w lodowatej wodzie powstał Jutrosiński Klub Morsów, który zrzesza około 150 osób.
reklama

O klubie morsów mieszkańcy ziemi jutrosińskiej i nie tylko mogli usłyszeć w 2018 roku. To wtedy, 4 listopada, powstał oficjalnie. Jest powiązany ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Jutrosińskiego Sportu. Oficjalnie zrzesza 150 osób, miedzy innymi mieszkańców gminy Jutrosin, Rawicza czy Krotoszyna. Jako prawdziwie zżyta społeczność mają swój hymn.

Ułożony na żołnierską nutę - zdradza jeden z założycieli Łukasz Mikołajewski - Autorem jest jeden z naszych członków - dopowiada Justyna Ławniczak. 

Od kropli do całego zalewu

Justyna Ławniczak wspomina, że jej przygoda z morsowaniem rozpoczęła się jeszcze przed założeniem klubu w Jutrosinie.

Wtedy jeździłam do Milicza - zaznacza.

reklama

Dopowiada, że rodzina i znajomi śmiali się wtedy, że jedzie taki kawał, żeby odmrozić sobie nogi. Po pewnym czasie wspólnie z Łukaszem Mikołajewskim postanowili założyć  klub morsów w Jutrosinie. Oboje wspominają, że początkowo na wspólne morsowanie nad zalew w Jutrosinie, gdzie się spotykają, przychodziło kilka osób. Z czasem było ich coraz więcej.

W zeszłym roku odczuliśmy "bum" na morsowanie - w pewnym momencie przychodziło nawet 80 osób - opowiada Łukasz Mikołajewski.

Założyciele tłumaczą to faktem, że w zeszłym roku w okresie zimowym dużo miejsc było pozamykanych i ludzie przychodzili trochę z nudy, zrobiła się moda moda na kąpiele. W tej chwili regularnie spotyka się około 30-40 członków klubu.

reklama

Ludzie mają pracę, rodziny i inne obowiązki, więc nie zawsze uda się dotrzeć na wspólne spotkanie - mówi Justyna Ławniczak.

Dodaje, że, podobnie jak ona, wielu członków stowarzyszenia morsuje indywidualnie. Jeśli ktoś miałby ochotę do jutrosińskich morsów dołączyć, to spotykają się w każdą niedzielę o 14 oraz środę o 20 przy wiatraku nad zalewem. 

Robią coś dobrego

Jutrosińskie morsy lubią też pomagać, więc poza cotygodniowymi kąpielami oraz spotkaniami tematycznymi (np. z okazji 11 listopada), organizują zbiórki charytatywne. W sezonie 2021/2022 zorganizowali dwie - Mikołajkowe Morsowanie dla Zuzi - dziewczynki walczącej z SMA (rdzeniowym zanikiem mięśni) oraz zbiórkę zabawek dla dzieci przebywających na leczeniu onkologicznym w Przylądku Nadziei we Wrocławiu. Na ten sezon jeszcze konkretnych planów nie mają.

reklama

Dla zdrowia

Oboje - i  Justyna, i Łukasz - przyznają, że morsy chorują mniej.

To nie jest tak, że my nie chorujemy, ale mniej w porównaniu do czasów, kiedy nie morsowaliśmy - tłumaczy Łukasz Mikołajewski.

Wyjaśniają, że morsowanie wzmacnia organizm i pozwala mu na mocniej walczyć z zarazkami.

Im więcej morsuję tym więcej mam energii - mówi Justyna Ławniczak.

A czy prawdą jest, że morsom nie jest zimo? Justyna Ławniczak dementuje, ale przyznaje, że lepiej radzi sobie z chłodem. Uważa, że w zimie łatwiej wchodzi się do wody, ponieważ jest mniejsza różnica temperatur między wodą a powietrzem. Natomiast oni sami oraz wielu znajomych morsów latem ma problem z wejściem do wody.

reklama

Jest za duża różnica temperatur - wyjaśnia Łukasz Mikołajewski.

O morsowaniu w pigułce

Żaden z założycieli klubu nie chce udzielić rad jak prawidłowo morsować. Dlaczego? Przyznają, że mają już trochę doświadczenia w tej kwestii, ale uważają, że każdy inaczej reaguje i należy wypracować swój schemat morsowania.

Ja lubię wejść na kilka minut, zanurzyć głowę parę razy i wyjść, a Łukasz woli długie siedzenie - mówi Justyna Ławniczak.

Opowiadają, że bez znaczenia jest czy wchodzimy w butach, bez nich, na kilka czy kilkanaście minut, ważne jest, żeby nam to odpowiadało, nie ma sensu się zmuszać. Mówią, że do wody należy wejść najedzonym.

Najedzonym, nie przejedzonym - precyzuje Justyna Ławniczak.

Rozbieramy się tuż przed wejściem do wody i ubieramy zaraz po wyjściu z niej. Morsuje się najlepiej kiedy jest mroźno i zarazem słonecznie, i zdecydowanie jest to mało atrakcyjne gdy na dworze jest ponuro i wieje intensywny wiatr. 

Nasi rozmówcy podkreślają, że do morsowania należy przygotować się psychicznie. Dlaczego? Jutrosińskie morsy przyznają, że w związku z zanurzeniem się w bardzo zimnej, wręcz lodowatej wodzie możemy odczuwać ból.

Uczucie bólu - kłucia, jest normalne - organizm wtedy zaczyna się ogrzewać - zauważa Justyna Ławniczak.

Ból u każdego pojawia się w innym momencie - w trakcie pobytu w wodzie lub już po wyjściu z niej.

Czasem jak się wejdzie do wody to jest tragedia, a potem przychodzi moment, że odpuszcza i jest super - opowiada Łukasz Mikołajewski.

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama