W tym samym numerze „Orędownika powiatu rawickiego” znajdują się informacje o pomorze i zarazie świń w konkretnych wsiach, z podaniem nazwisk właścicieli gospodarstw, gdzie to stwierdzono. Wymieniono także nazwiska osób, u których stwierdzono chorobę zakaźną - płonicę. Tego rodzaju oficjalne informacje pojawiały się w tej gazecie cyklicznie, w tych czasach nikt nie słyszał o RODO.
Tępienie myszy polnych miało obejmować ogrody, pola, łąki, stogi, stodoły polne i brzegi lasów, miedze, wały, rowy i skarpy przydrożne. Zobowiązano do tego właścicieli, dzierżawców, „zawiadowców” i użytkowników gruntów.
„Winni przekroczenia niniejszego rozporządzenia karani będą grzywną do 30 zł, względnie w razie niemożności ściągnięcia grzywny odpowiednim aresztem” - czytamy.
To również jest charakterystyczne dla tamtych czasów, gdyż wszelkie rozporządzenia łączyły się z surowymi karami - w razie ich nieprzestrzegania.
Szczepionka na myszy sprzedawana była w jednolitrowych, opieczętowanych „flaszkach” i, jak podkreślono „dla ludzi i zwierząt domowych jest zasadniczo nieszkodliwa”. Na wszelki wypadek polecano dokładne mycie rąk wodą z mydłem. Co ciekawe, osobom pracujących przy rozkładaniu trutek nakazano, by nie paliły.
Wynikałoby z tego, że szczepionka mogła zawierać alkohol, co potwierdza informacja, iż trutka „zatraca po jakimś czasie (5 - 7 dni) swą zjadliwość”. Na gminę lub „obszar dworski” - zależnie od wielkości - należało użyć 15 - 25 litrów szczepionki, która kosztowała 5 zł za litr (przeciętna pensja w tym czasie wynosiła 200 - 300 zł). Żeby nie było wątpliwości, w rozporządzeniu podano dokładną instrukcję stosowania szczepionki i adres poznańskiej drogerii, gdzie ją można było kupić.
Na drugiej stronie podano też adres biura technologicznego „Serovar” we Lwowie, gdzie oferowano również szczepionkę. Można ją było zamawiać „na własne ryzyko”. Szczepionka „Myszyna” („mór mysi”) była jednak dwa razy droższa.
Obecnie myszy również sprawiają sporo szkód. Są wszystkożerne i mogą uszkodzić kable elektryczne, rozmaite przewody i instalacje. Podgryzają gazety, książki, różne materiały i ubrania, uszkadzają elementy izolacyjne budynku ze styropianu czy wełny mineralnej. Potrafią się wspinać bardzo wysoko, nawet okolice poddasza też są zagrożone. Myszy pojawiają się głównie w kuchniach, spiżarniach, na strychach i w piwnicach. Na obecność tych gryzoni narażone są przede wszystkim budynki na wsiach, położone blisko pól, łąk i lasów.
Walkę z nimi prowadzi się na różne sposoby, ale polecane są naturalne i nieszkodliwe dla środowiska. Da takich można zaliczyć rośliny, których zapachu myszy nie lubią. Stronią one od czosnku i cebuli, nie cierpią zapachu rumianku, mięty i lawendy.
Wręcz nienawidzą zapachu gałązek i liści pomidorów. Ogrodnicy na myszy polecają także liście czarnego bzu. To sposób nie tylko na myszy, ale też na nornice oraz krety. Stosuje się także elektryczne odstraszacze dźwiękowe i pułapki. Złapane myszy wynosi się później daleko od domu. Stosowanie różnego rodzaju trutek traktuje się jako ostateczność.
Żródło: poradnikogrodniczy.pl
*W wielu polskich publikacjach dotyczących zoologii, dla określenia tego gatunku używa się nazwy zwyczajowej „mysz polna”. W wydanej w 2015 roku przez Muzeum i Instytut Zoologii Polskiej Akademii Nauk publikacji „Polskie nazewnictwo ssaków świata” rodzajowi Apodemus nadano nazwę myszarka, zaś niegdysiejszej „myszy polnej” - myszarka polna. Nazwa rodzajowa „mysz” została w publikacji PAN zarezerwowana dla rodzaju Mus.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.