Jan Potkowski urodził się i wychował w Jutrosinie. Do szkoły średniej wyjechał do Wrocławia i tam został. Przez blisko 40 lat pracował w firmie z branży energetycznej. Kiedy 7 lat temu przeszedł na emeryturę wrócił w rodzinne strony.
W ulu lepiej niż w urzędzie
Od najmłodszych lat był otoczony pszczelarzami - jego ojciec miał pasiekę przy domu w Jutrosinie, podobnie jak chrzestny. W pracy Jan Potkowski też miał wielu kolegów pszczelarzy. Jak wspomina, jako dziecko pomagał ojcu w pasiece, ale nie interesowało go to. Dopiero teraz, kiedy ma własne ule, zdał sobie sprawę jak fascynujące jest pszczelarstwo.
Gdyby porównać organizację ula do urzędu gminy, to pszczoły są o wiele lepiej zorganizowane - śmieje się pszczelarz.
Powrót do korzeni
Decyzja o powrocie do pszczelarskich korzeni zapadła w zeszłym roku. Impulsem był stary spróchniały ul, który Jan Potkowski dostrzegł w rodzinnym ogrodzie.
Widok tego ulika spowodował, że zacząłem poważnie myśleć o własnej pasiecie - zdradza pan Jan.
Wspomina, że ule dostał od rodziny doświadczonego pszczelarza, który na początku roku zmarł na covid. Jeden rój pszczół podarował mu kolega z okolic Lwówka Śląskiego, a jeden otrzymał od miejscowego pszczelarza, a trzeci z innego źródła.
W gminnym lesie
Potrzebny był jeszcze teren. Jan Potkowski zwrócił się do gminy, aby wskazano i udostępniono mu miejsce, gdzie mógłby postawić pasiekę. Wspólnie z włodarzami Jutrosina obejrzeli kilka miejsc i ostatecznie wybrał miejsce w lesie gminnym w pobliżu pól. Przed ustawieniem uli, teren pomogli mu przygotować sąsiedzi oraz wnukowie.
Wielkim plusem jest to, że fragment tego lasu został posprzątany - cieszy się burmistrz Jutrosina. - Wcześniej ludzie wywozili tu śmieci. Obecność pasieki sprawia ze nie robią tego, wiedzą że miejsce jest doglądane - dopowiada Romuald Krzyżosiak.
Obaj panowie wspominają, że była już sytuacja, gdzie obecność pana Jana przepłoszyła osobę wywożącą śmieci do lasu.
Powstała pasieka
Pasieka obecnie liczy 4 ule, z czego obsadzone pszczelimi rodzinami są 3. Docelowo będzie ich 6. W tym roku miód wytworzony prze pszczoły pan Jan zostawił owadom, ale ma nadziej na owocne zbiory w następnym sezonie.
W okolicy rośnie dużo akacji, niedaleko jest spora aleja lipowa, może pojawi się rzepak - dywaguje pszczelarz.
Jan Potkowski codziennie dogląda pasiekę. Dojeżdża rowerem. Wsparciem merytorycznym dla niego są lokalni pszczelarze, których jest kilkoro. Jak mówi, największym autorytetem jest dla niego Justyna Bednarek z Zagrody Pszczółki Przyjaciółki w Katarzynowie. Wiedzę czerpie również z książek, rzadziej z internetu. Stara się także sięgać pamięcią do rad udzielanych przez ojca, kiedy pomagał mu w jego pasiecie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.