24-letni napastnik PAOK-u Saloniki wystąpił w wyjściowym składzie Polski z Anglią. Zagrał przez 45 minut. Po przerwie, został zastąpiony przez Arkadiusza Milika.
Wychowanek Rawii nie miał zbyt wielu okazji, by zademonstrować swoje możliwości na kultowym Wembley. Anglicy w pierwszej połowie byli stroną dominującą. Karol Świderski jak i Krzysztof Piątek praktycznie byli odcięci od podań od pomocników i obrońców. Polscy napastnicy nie oddali żadnego strzału na bramkę gospodarzy. Zawodnik PAOK-u wywalczył jedynie jeden rzut wolny, po faulu jednego z defensorów. Po zmianie stron nie wrócił już na murawę. Został zastąpiony przez Arkadiusza Milika. Ostatecznie, Anglicy wygrali z Polakami 2:1. Gola dla gości zdobył Jakub Moder.
Tym razem, napastnik PAOK-u Saloniki gola nie strzelił, podobnie jak w debiucie. Internauci wyrażali swoje opinie o jego występie na profilu rawicz24.pl na portalu społecznościowym.
Sławomir: Bardzo poprawny występ na tle innych zawodników reprezentacji Polski.*
Filip: Trochę słabo... Ale i reszta zespołu nie chciała atakować*
Ewa: Dobrze oceniam występ Karola i wiem że w drugiej połowie poszła by bramka!*
* - Pisownia oryginalna
Z tempa, jakiego w ostatnim czasie nabrała kariera sportowa Karola Świderskiego, dumna jest małżonka piłkarza - Martyna.
Jeśli chodzi o powołanie do kadry to wcześniej już mu mówiłam i czułam, że przyjdzie niedługo ten czas i zostanie do niej powołany. Wierzyłam w to chyba bardziej niż sam Karol. Bardzo się cieszyłam, kiedy zobaczyliśmy, że jest na liście powołanych. Byłam bardzo dumna i poleciały mi łzy ze szczęścia - wyjawia Martyna Świderska. - Gdy już poleciał na zgrupowanie, byłam z nim w kontakcie na bieżąco. Kiedy napisał mi przed meczem Polski z Andorą, że usiądzie na ławce rezerwowych, miałam przeczucie, że wejdzie i strzeli bramkę. Karol lubi zaskakiwać, wchodząc na murawę jako rezerwowy. W meczu z Andorą "lekko" musnął piłkę, a ta wpadła do bramki. Oglądaliśmy mecz z rodziną, a kiedy strzelił, emocje były nie do ukrycia, chyba aż krzyczeliśmy ze szczęścia.
Żona Karola Świderskiego nie miała wątpliwości, że dobrze zagra także w meczu z Anglią. Przyznaje, że kiedy zobaczyła męża wraz z drużyną na murawie i usłyszała hymn Polski, łzy same napłynęły do oczu - z radości.
Mimo że tym razem nie strzelił gola, myślę, że dobrze zagrał i walczył jak mógł w tak trudnym meczu. Karol ciężko pracuje na to wszystko. Odkąd został tatą, bardzo się zmienił, dojrzał, stał się bardziej odpowiedzialny i jeszcze bardziej pracowity. Każdy swój wolny czas poświęca rodzinie. Zawsze mówię, odkąd wylecieliśmy do Grecji, że dużo dobrego wydarzyło się w naszym życiu i, że Grecja nam służy. Cieszę się, że Karol spełnia swoje marzenia i wiem, że spełni jeszcze pozostałe, tylko musi jeszcze bardziej w siebie wierzyć. Wspieram go, jak tylko mogę i cieszę się, że jestem przy nim. Mam nadzieję, że za parę lat nasz syn Antoś powie tak samo, że jest tak bardzo dumny z taty, jak i ja - podkreśla Martyna Świderska.
Czytaj także: Wychowanek Rawii Rawicz "zawsze dawał z siebie wszystko"