Rawiczanin - pracownik firmy zajmującej się handlem zbożem - zamówił u rolników z Pomorza 125 ton kukurydzy. Cenę tony ustalono na 640 zł, więc kupujący miał do zapłaty 28 tys. zł. Szczegóły transakcji uzgodniono telefonicznie i pocztą elektroniczną. Dział logistyki firmy wysłał więc po ziarno w okolice Gdańska dwie ciężarówki.
Lipna transakcja
Kierowcy dotarli na miejsce. Rawiczanin dostał potwierdzenie, że kukurydza jest ładowana na samochody. Wówczas firma tzw. szybkim przelewem przekazała pieniądze na wskazane konto. Jakież było zdziwienie, gdy jakiś czas później odezwali się kierowcy, że rolnicy nie chcą ich wypuścić z terenu gospodarstwa, bo nie otrzymali pieniędzy. Zaskoczony kupujący próbował się więc dodzwonić do osoby, z którą ustalał szczegóły, by wyjaśnić nieporozumienie, ale nagle dwa numery telefonu - wcześniej odbierane - były wyłączone.
- Kierowcy chcieli wiedzieć, jak wygląda sytuacja, więc powiedziałem, że dzwonię do rolnika, ale on nie odbiera. Ci powiedzieli, że rolnik stoi obok nich i dali go do telefonu - relacjonował później policji poszkodowany rawiczanin. - Wtedy pierwszy raz usłyszałem ten głos w telefonie. W trakcie rozmowy z tym panem doszliśmy do wniosku, że ktoś podszył się pod niego i wprowadził mnie w błąd.
Okazało się, że ktoś podszył się także pod pracownika firmy, która miała kupić ziarno i w jego imieniu kontaktował się z rolnikami spod Gdańska.
Rawiczanin zawiadomił policję. Ta, pod nadzorem prokuratury, wszczęła postępowanie w sprawie. Zawiadomiono także bank za pośrednictwem którego przekazano zapłatę.
Zaprzeczył
Śledztwo i analiza transakcji bankowych doprowadziły służby do 60-letniego Marka G. z Bielska-Białej, który miał już na swoim koncie oszustwo i siedział za to w więzieniu. Policja miała jednak problem ze znalezieniem podejrzanego, bo nie można było ustalić miejsca jego pobytu. Wiadomo było jedynie, że po opuszczeniu zakładu karnego przez jakiś czas mieszkał w schronisku dla osób bezdomnych, ale kilkukrotnie złamał regulamin placówki i musiał ją opuścić.W końcu zlokalizowano mężczyznę. Usłyszał zarzuty, ale nie przyznał się do nich. Twierdził, że nic nie wie o oszustwie, utrzymując że jakiś czas termu skradziono mu dowód osobisty i być może wykorzystano go do popełnienia przestępstwa. Nie udało się jednak znaleźć innych osób rzekomo zamieszanych w proceder, a konto na które trafiły środki ze sprzedaży kukurydzy należało do Marka G. Prokuratura skierowała przeciwko niemu do sądu akt oskarżenia.
Pieniądze na koncie słupa?
60-latkowi zarzucono, że 3 lutego minionego roku dopuścił, aby inna osoba lub grupa osób dokonała oszustwa - poprzez udostępnienie nieustalonej osobie rachunku bankowego, na który wpłynęły pieniądze pochodzące z przestępstwa.Wyrok zapadł w rawickim sądzie w połowie kwietnia tego roku. Marek G. został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności. Musi też naprawić szkodę w wysokości 28 tys. zł.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.