reklama
reklama

Golejewska „perełka” popada w ruinę?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Niegdyś był miejscem chętnie odwiedzanym i lubianym plenerem ślubnych sesji fotograficznych. W ostatnim czasie pałac, czyli była rezydencja Czarneckich, ujęta w rejestrze zabytków województwa wielkopolskiego, oraz park są jedynie tematem interwencji osób zaniepokojonych jego pogarszającym się stanem.
reklama

Na dewastowanie okolic pałacu oraz samego budynku uwagę zwrócili mieszkańcy powiatu krotoszyńskiego, którzy lata wcześniej przebywali w Golejewku służbowo i zakochali się w tym miejscu. Jak poinformowali nauczeni szacunku dla historii i związanych z nią miejsc, nie mogą patrzeć na to, że podczas każdej ich wizyty, obiekt wygląda coraz gorzej.

- Przykro nam na to wszystko patrzeć, bo wystarczy, że ktoś z głupoty zaprószy w środku ogień i wszystko pójdzie z dymem - opisywali krotoszynianie w rozmowie telefonicznej. 

Wspólnie więc udaliśmy się na miejsce. Od frontu pałac nie prezentuje się najgorzej, choć oczywiste jest, że dawno stracił swoją świetność. Okna są zabite płytami, mury pękają, tynk odpada, nie mówiąc już o zaniedbanej roślinności. Na tyłach budynku sytuacja wygląda gorzej. Betonowe balustrady są zdewastowane, na tarasie leży rozbite szkło, a przez wyłamane zabezpieczenia można swobodnie wejść do środka. Wystarczy jednak zajrzeć przez otwór, by zobaczyć, że wnętrza pałacu także nie wyglądają dobrze.  Nieopodal, w chwastach sięgających pasa, stoi domek ogrodnika, który wygląda tak, jakby lada moment miał się zawalić. 

Wójt Piotr Skrzypek przyznaje, że los obiektu nie jest mu obojętny, ale ze względu na jego dość skomplikowaną sytuację prawną, on sam nie może wiele zrobić.

- Mamy ograniczone możliwości - rozkłada ręce. - To nie jest własność gminy. Staramy się jednak, wysyłając pisma, wpłynąć na różne instytucje, by zapobiec dalszej dewastacji - zaznacza włodarz gminy. 

Nie było zgody na sprzedaż

Jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, sytuacja majątku mocno się zmieniła, od czasu kiedy znajdująca się przy pałacu Stadnina Koni w Golejewku została przejęta przez Stadninę Koni Iwno  (miało to miejsce w 2015 roku - przyp. red.). Wtedy podjęto też decyzję, by podzielić nieruchomość i wystawić na sprzedaż teren z pałacem, basztą i Domem Ogrodnika. Stosowny wniosek o zgodę złożono do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Konserwator na podział zezwolił. Ze względu na nieuregulowaną formę własności majątku, nie uzyskano także decyzji o rozgraniczeniu nieruchomości. Obecnie spółka prowadzi działalność w tzw. rolniczej części majątku, a pałac, baszta i dom ogrodnika stoją puste.

Tylko nadzór

Nadzór nad kompleksem w Golejewku sprawuje Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Poznaniu. Pałac wraz z zabudowaniami gospodarczymi i tzw. basztą oraz teren parku są wpisane do rejestru zabytków. Niestety, jak przed rokiem w rozmowie z „Życiem” informowali przedstawiciele tej instytucji, ich działania ograniczone są do możliwości wydania decyzji nakazującej właścicielowi przeprowadzenie prac konserwatorskich lub robót budowlanych - niezbędnych ze względu na zagrożenie zniszczeniem lub istotnym uszkodzeniem tego zabytku. 

Obecnie pałac jest zabezpieczony przed czynnikami zewnętrznymi, głównie atmosferycznymi, a Domek Ogrodnika - ze względu na znaczne zniszczenie nie tylko pokrycia i konstrukcji dachu, ale również wnętrza - został tylko ogrodzony, by go dalej nie dewastowano. 

Znaleźli się spadkobiercy

Zarówno władze gminy, jak i konserwator oraz przedstawiciele spółki Iwno liczyli na to, że sytuacja się zmieni, gdy wreszcie ustalone zostanie prawo własności majątku.

W 2011 roku z roszczeniami do wystąpiła spadkobierczyni rodziny Czarneckich, która złożyła stosowny wniosek do wojewody. Wszczęto postępowanie, które jednak 29 grudnia 2014 roku zawieszono, z powodu trudności w wykazaniu interesu prawnego wnioskodawczyni (wykazanie faktu bycia spadkobiercą). 8 marca 2019 roku wnioskodawczyni wniosła do akt sprawy wstępny projekt podziału działki, który przewidywał podział na część obejmującą zespół pałacowo-parkowy oraz część z budynkami folwarcznymi, łąką i wybiegiem dla koni. Wojewoda 20 maja ubiegłego roku wydał decyzję, w której stwierdził, że obiekt nie podlegał przejęciu przez państwo na mocy dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 1944 r.

- Decyzja ta w części gruntów, na których znajduje się pałac jest ostateczna. Otwiera ona drogę do odzyskania obiektu przez następców byłego właściciela od obecnego właściciela - Stadniny Koni „Iwno” Sp. z o.o. Ewentualne spory w tym zakresie należą do drogi postępowania cywilnego i będą rozstrzygane przez sądy powszechne - wyjaśniała wówczas Anna Czuchra biura prasowego wojewody. Decyzja ta stała się już prawomocna, a Stadnina Koni „Iwno” wyraziła gotowość do kontaktu z prawowitą spadkobierczynią.

Postępowanie trwa

Niestety, zanim sprawa własności ostatecznie się wyjaśniła, mieszkająca w Stanach Zjednoczonych spadkobierczyni majątku  zmarła.

- Byłem z nią w stałym kontakcie. Mieliśmy nawet ciche porozumienie, że razem zajmiemy się staraniami o powrót pałacu do dawnej świetności. Niestety, plany się zmieniły, bo pani Małgorzata zmarła, gdy ja akurat byłem w szpitalu - potwierdza Kazimierz Chudy, były wójt Pakosławia.

Dodaje, że z jego wiedzy wynika, iż toczy się obecnie postępowanie spadkowe, mające na celu ustalenie, kto przejmie prawa do majątku.

 

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama