reklama
reklama

Interwencja Rawickiego Stowarzyszenia Opieki Nad Zwierzętami "Szansa" w Góreczkach Wielkich

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Stowarzyszenie "Szansa"

Interwencja Rawickiego Stowarzyszenia Opieki Nad Zwierzętami "Szansa" w Góreczkach Wielkich - Zdjęcie główne

foto Stowarzyszenie "Szansa"

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Rawickie Stowarzyszenie Opieki Nad Zwierzętami "Szansa" interweniowało w gminie Pakosław, po sygnale o leżącym na drodze koniu. - Relacja osoby zgłaszającej była przejmująca: koń był kopany i bity, w ten sposób był zmuszany, by się podnieść - przekazuje Wiesława Pospiech ze stowarzyszenia. O sprawie powiadomiono policję.
reklama

Sytuacja miała miejsce w gminie Pakosław 30 kwietnia 2022r.. Jak relacjonuje Wiesława Pospiech ze stowarzyszenia Szansa, zgłoszenie otrzymali po godzinie 17.00. Wynikało z niego, że koń ciągnący powóz upadł na drodze w Góreczkach Wielkich i nie był w stanie się podnieść.

Relacja osoby zgłaszającej była przejmująca: koń był kopany i bity, w ten sposób był zmuszany, by się podnieść - relacjonuje członkini stowarzyszenia.

Powiadomiono policję, która - podobnie jak członkowie stowarzyszenia - pojawiła się na miejscu. 

Policja potwierdziła zgłoszenie

Jak opisuje Wiesława Pospiech, około 2-letni koń rzeczywiście leżał na drodze.

Wycieńczony z przeforsowania organizmu, rzęził i drżał, a wokół niego wrzeszcząca grupa 5 chłopów - opowiada wolontariuszka.

Jak przekazuje Wiesława Pospiech, na miejscu nie było weterynarza, zjawił się dopiero po interwencji stowarzyszenia.

Żadnej z zebranych osób nie przyszło do głowy, aby wezwać pomoc weterynaryjną - dodaje Wiesława Pospiech.

Jak twierdzi, zarówno mężczyźni, jak i lekarz byli nieprzyjemni dla członków stowarzyszenia. Przekazuje, że według weterynarza koń drżał, bo był po prostu zestresowany. Po interwencji stowarzyszenia, zwierzę otrzymało pomoc, mogło odpocząć. Weterynarz ostatecznie stwierdził, że przyjedzie do konia następnego dnia, gdyby ze zwierzęciem coś się działo.

Woźnica pod wpływem alkoholu 

Interwencję mundurowych potwierdza asp. sztab. Beata Jarcewska, oficer prasowa KPP w Rawiczu.

Na miejscu policjanci zastali konia leżącego przy powozie. 63-letni woźnica, mieszkaniec gminy Pakosław, był pod wpływem alkoholu - przekazuje funkcjonariuszka.

Dodaje, że stężenie alkoholu w jego krwi przekroczyło 0,5 promila, za co został ukarany mandatem w wysokości 2.500 zł.  Dodaje, że policja wszczęła postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzęciem.

Zbierany jest materiał dowodowy - precyzuje policjantka.

Właściciel konia: zwierzę nie było bite

Właściciel konia w rozmowie z portalem relacjonuje, że młodą klacz po raz pierwszy zaprzęgł do wozu i wyjechał z nią na spacer wokół wioski. Do upadku doszło na bocznej drodze, niedaleko stajni woźnicy.

Koń się zmęczył, ale nie był wycieńczony - zapewnia właściciel konia.

Tłumaczy, że z jego doświadczenia wynika, iż zwierzęta te różnie się zachowują, kiedy się je po raz pierwszy zaprzęgnie do bryczki. Stanowczo odpiera zarzut, że leżące zwierzę było bite.

Nie doszło do takiej sytuacji - zaręcza właściciel i zaraz dopowiada: - W pierwszej chwili stosuje się trącenie konia, żeby się podniósł.

Twierdzi, że ten zabieg nie pomógł.

Potwierdza, że kiedy przyjechali przedstawiciele policji oraz stowarzyszenia "Szansa" nie było weterynarza, ponieważ - jak twierdzi woźnica - w weekendy jest problem z ich dostępnością.Wyjaśnia, że po przyjeździe lekarza, koń wstał i sam wrócił do stajni. Nadmienia, że weterynarz odwiedził konia po zdarzeniu kilka razy i nie zgłosił żadnych zastrzeżeń. Właściciel konia twierdzi, że taka sytuacja spotkała go po raz pierwszy. Uważa, że niesłusznie spotkał się z krytyką.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama